Sama
Daleko od samotności
Zamyślona
Dotykiem porywczością
rozpływam się  w nie zanych ramionach
W przeszłości

Liczyć  chcę
Za dużo was
Nie pamiętam

Miłość szaleństwo
Dla mnie wspomnienia

A w koszuli jutro znowu do pracy
...uwielbiam.

Kiedy budzi się  miasto
A ja po nocy z tobą
Zadowolona
Wracasz
oddajesz
Zostaje sama.

I dziś  tęsknię
za twoim ciałem

... reszty nie znałam.
Ten błękit oczu .

Uciekają mi słowa z głowy
w sumie to ucieka mi wszystko
co ma dla mnie znaczenie.
A jednak potrafię
siebie czuć
i tak za mną często tęsknię
wracam w chwili ciszy
do siebie
Jestem tą głosną
choleryczką niczego nie chcącą
bedąc sama dla siebie.
Mogę być też moim Charakterem
głęboko tracąc się w uczuciach
tracąc przeszłośc
nie mając przyszłości
Odychając złudzeniami.

Widzę mnie
ja uciekam

do nikąd
z nikąd
pragnę
nienawidząc

Zamknełam
nie mam sił

Czasem w pustce
chowam ciszę

Patrząc ślepo
zabłąkany natok
mśli

Szukam sił
Samej siebie

Pośród chaosu
własnej ciszy
szukam siebie

Nieświadomy
swoich czynów

Pragnę ukarać
za lata teroru
nie będziesz więcej dusił

Śmiejąc się pełny ironi
kiedy mdlałam

Moralnie zepsuta
oswojona z bólem
złożona w całość

Wykorzystana
z dobra
w coś zmieniona
tego wieku
chorobe rodziny
twojej

popsuta
mądra wciąż
więcej na zło
wzajemna

Stoję na końcu
pomiędzy męczarnią
na lepszym
początku

Brakiem sił
wierzę w wiarę
nie skończone
się kończące

Strach
że stracę
teraz silną
zostać muszę

Zeschły oczy
z braku
z przeciwieństw
z nadwagi
widzianego

Szczypiące
schuche
usta
zaniemówiły

Uczucia
zamarzły
za pózno
na twoje
docenianie

Co mogę zrobić
gdzie jestem
jeszcze tu

W twoich ramionach
szczęśliwa
byłam

I teraz nie mam
nic
Niezdecydowana
wystraszona

Grzesznie
przyjemnie
czyniąc

Spełniam potrzeby
własnego ciała
Tobie rozum
odbierając

Dla drugiej mnie
krążę spojrzeniami
wystawiając chętne
na pocałunki
ramiona