Inaczej to sobie wyobrażałam. W moich marzeniach był to piękny kanion. Ostre słońce miało nas palić po bladych twarzach. Niebieskie niebo miało uśmiechać się do nas pozwalając jednej, małej, zabłąkanej chmurce na przepłynięcie po niebie. A tu … suprise! Ziemia wyglądała jak po trzęsieniu. Co kilka metrów była głęboka przepaść. Ciemne chmury tylko czekały aż będziemy w połowie drogi, żeby przemoczyć nas do suchej nitki. On wydawał się szczęśliwy. Wreszcie jego „wielka przygoda” się zaczęła. Wszyscy mówili, że nam się nie uda. Że to nie wykonalne. Ale my tylko uśmiechaliśmy się pobłażliwie. On ruszył pewnym krokiem przed siebie. Przez jakiś czas szliśmy przez cały czas rozmawiając. Mijaliśmy to większe, to mniejsze pęknięcia w ziemi. Żadne z nich nie sprawiło nam [...]