Pamiętam jak przed twoim wyjazdem wygłupiałam się mówiąc, że nie będę tęsknić, że wytrzymam tak długi okres czasu bez żadnego kontaktu. W końcu to pierwsza nasza taka rozłąka. A teraz??? Teraz wściekam się i reaguje płaczem na przemian zarówno wtedy gdy piszesz, dzwonisz jak i nie dajesz znać o sobie przez kilka dni. Nawet nie wiesz jak bardzo się o ciebie martwię, jak tęsknię, jak boję się, że tam gdzieś daleko jakaś dziewczyna zawróci ci w głowie, że stanie się coś czego nie jestem w stanie przewidzieć. Sama siebie nie rozumiem. Namawiałam cię do tego wyjazdu, chciałam abyś zatęsknił, odpoczął od moich humorków... Nie chciałeś. Obawiałeś się, że będę leżeć pod kocem i nic nie robić. Zapewniałam cię, że tak nie będzie tylko po to abyś mógł wyjechać. Lecz tak jest... Nie mam ochoty na robienie czegokolwiek. Leżę, śpię, leżę, śpię i tak na zmianę. Taaa..mogę tylko wylać to co czuję na kartce papieru bądź tutaj. Czekam na ciebie, tęsknie...