Brednie o niepodległości,
brednie o patriotyzmie,
brednie o wolności
i brednie o ojczyźnie ...

Wojna toczyła się tylko
dla gadów złych gór pieniędzy ...
to żeby się mogły wzbogacić
miliony zabiły się w nędzy.

Brednie o stacjach kosmicznych
i setkach odkrytych planet
na płaskim okrągłym świecie
zamkniętym przez wieczny firmament,
gdzie gady się śmieją ze wszystkich,
co wierzą, że żyją na piłce
a plan dokonania ich czystki
nadany jest dziwnej pomyłce.

Widziałem raz filmy w czerni i bieli,
gdzie rzeczywistość horrorem była,
gdzie ludzie masowo się mordowali
i wojna się straszna latami toczyła.

Widziałem kobietę ... jej wzrok przerażony,
bo piekło straszliwe ujrzała na Ziemi,
gdzie nagle wszystkie bezpieczne domy
odwiedził koszmar i w jawę zamienił.

Raz żyłem też w świecie, co zdawał się rajem,
gdzie zło miało zakaz wstępu bezwzględny,
lecz nagle tak weszło przez drzwi, nie pytając
czy może raj zmienić w świat bólu i nędzy.

Słyszałem raz słowa, co zabrać potrafią
niewinność, dobroć i życia sens zabrać,
lecz teraz powoli już we mgle znikają
a ci co mówili idą do diabła.

Pojechałem dziś wysoko
na szczyt wieży Sky Tower,
bo w tym mieście ja już jestem
prawie rok a nie widziałem ...

W końcu dzisiaj się do tego
samotnie przełamałem,
ale widok z góry sprawił,
że to w sobie ujrzałem ...

Bardzo słabo, aż tak, w siebie
wierzącego człowieka,
który myśli, że dobrego
nic go w życiu już nie czeka ...

Wewnątrz siebie usłyszałem
nagle krzyk tak bardzo głośny ...
JESTEŚ KIMŚ I MOŻESZ WSZYSTKO!
JUŻ NIEDŁUGO CZAS TWEJ WIOSNY!

W głębi lasu zielonego
mrokiem nocy w mgle spowitym
bije serce wszechmocnego
Króla Zwierząt Znakomitych.

Jest świętością dla nich wolność
i rodzina to jest świętość,
dla wilczątka matki dobroć
chroni ojca bezpieczeństwo.

Tam, w oddali stoi miasto,
którym rządzi nędznik Chaos,
brakiem wiary i wartości
dusze ludzkie tnie ... na całość.

Na dobranoc wilczka matka
pogłaskała go po główce ...
Rano w mieście w śmieciach siatka
z noworodkiem w reklamówce.

Po co się bać? ...

Strach jest dla tchórzy ...

Potrzebny tylko rozsądek
by sobie życie przedłużyć,
banie przeważnie błądem może się stać.

Ja od małego się bałem duchów z telewizora ...

Potem w ciemności ujrzałem pełnego grozy potwora.

Nigdy mnie nie opuszczaj,
bo bez Ciebie tracę sens
i nigdy mi nie odpuszczaj
i nie pozwól poddać się.

Na przekór mym wrogom
chcę już zawsze być z Tobą
i być zawsze tym sobą,
co go zranić nie mogą.

Wiem , że jesteś wciąż ze mną, [...]

Nigdy w życiu mym więcej
już nie dotkną me ręce
zła strasznego co czeka
w zakręconej butelce.

Na mą duszę i serce,
że jej nigdy nie odkręcę
dziś przysięgam na zawsze
mej miłości największej.

Przez trzy lata bez ciebie,
nędzna diabla trucizno,
zrozumiałem tak wiele ...
mogłaś zabrać mi wszystko.

Nie ma w lustrze już moim
ohydnego robaka,
teraz dumnie w nim stoi
wzór fajnego chłopaka.

Z toku słów złych z ust brzemiennych
w duszy zakamarkach ciemnych
zrodził się zbiór zasad pewnych
dla porządku bezimiennych.

Naszą zmową jest milczenie
o tym czym jesteśmy wszyscy ...
to zapewnia nam schronienie
od ich świętej nienawiści.

W lesie ciemnym i przeklętym
żyje władca z sercem wielkim,
co nagradza swoich wiernych
cudem swych obietnic pewnych.

W naszych duszach nie istnieje
strach, bo zdrada obca jest nam.
Nikt nie skala nas imieniem,
nikt nie skrzywdzi, nikt nas nie zna.

Ból ulewą chmurną jest na horyzoncie nadziei,
lecz nadzieja niebem czystym nad chmurami.
Nadal wierzę, że horyzont znów się zmieni
we wschód słońca tam, gdzie chodzić będę z wami.

Ból jest zmorą bezlitosną, nędzną, podłą,
co zamienia szczęście w trwogę, radość w smutek,
ale jestem ja istotą szczęścia godną,
lecz też wiem, że skończyć muszę swą pokutę ...

Ból mój karą bowiem jest za zło przeszłości,
gdzie niszczyłem swoje zdrowie wciąż uparcie ...
teraz lata trzy me ciało już w czystości
ból przywitał na nowego życia starcie.

Moje serce kocha Ciebie już na zawsze,
moja walka dzięki Tobie jest łatwiejsza ...
Co dzień walczę dzielnie chociaż jest to straszne,
bo ważniejsze jest to żeś jest najpiękniejsza ...

* Dla Joasi *

Widziałem kiedyś nasz jedyny dom,
dryfujący w nieograniczonym ogromie niebezpieczeństw ...

Bałem się i nie wierzyłem w nic,
prócz tego w co oni chcieli żebym wierzył
i myślałem, że nic więcej nie mogę wiedzieć ...

Piłem i żyłem w koszmarnej iluzji,
w nihilistycznym, pełnym kłamstw świecie ...

I nagle ktoś mnie z niej zbudził
i teraz widzę jak wy w niej żyjecie.

Ohydne potwory
życia nie godne
wpełzają do piekła
i wciągnąć chcą Ciebie.

Wciąż cierpi i broni się
serce twe dobre,
lecz walką wygraną
twój będzie czas w niebie.

Krwią podlane
są ziarna mych kwiatów

Krwią zalane
są oczy mych światów

W krwi ochrzczone
dziecko nowej mej drogi
krwią maluje
w czerni nieba obłoki.

Pomaga mi wciąż twoja postać ...
twój spokój i twarz twa kamienna,
lecz kiedy Ty chcesz się wydostać
to muszę ja o tym pamiętać,

że kiedy się zatrze granica
pomiędzy fantazją i jawą
to postać mojego oblicza
stać może się wręcz nieciekawą.

Wypełniasz mą duszę ciemnością,
co leczy wnet smutek i trwogę,
lecz to co chcę zrobić tym gościom ...
ja wiem, że ja zrobić nie mogę.

Opuszczasz wtem ciało już moje
i w tok się wydarzeń zamieniasz,
co sprawia, że nędzne te gnoje
poznają twarz mego spełnienia.