Cóż za głupi stereotyp. Tak głośno jest o cierpieniu
i rozpaczy kobiet, po zostawieniu ich. Mężczyzna
zostawia kobietę ? Norma, napiszą o tym. Zrobią
reportaż, poddadzą rady jak się nie załamywać itd.
Ale kiedy to kobieta opuści mężczyznę, wszystkim
wydaje się, że to nic takiego. Przecież on powinien być
męski ! Nie płakać, nie użalać się. A jednak, mężczyzna
też człowiek. Cierpi i tęskni tak samo jak i kobiety.
Jest tylko jedna różnica. On woli to robić w samotności,
po cichu. Nie obwieszczać całemu światu jakie to jego
życie jest niesprawiedliwe. Choć w głębi serca, tak
właśnie sądzi. To jest jak most. Dopóki na nim stoisz
i jest stabilny, życie oddaje same pozytywy. Czujesz
całym sobą to szczęście i miłość. Ale kiedy most nagle
się zerwie i wpadniesz do rwącej rzeki, nie ma już
pozytywów. Są same negatywy. I jakże wielka jest
wtedy desperacja. Co innego, jakby ten most z wolna
stawał się mniej i mniej stabilny. Człowiek zdążyłby
się przyzwyczaić do zmian. Przygotować się na upadek.
Mimo to, mój most zerwał się gwałtownie. Pozbawiając
mnie jakiejkolwiek deski ratunku. Niszcząc mnie
bezmyślnie. Ale postanowiłem żyć. Żyć i nie dawać po
sobie poznać niczego. Założyć teatralną maskę i iść do
przodu. Być ponad tym dniami. A nocami wracać do
pustego mieszkania i znosić ból. Wracać do normalności.
Lecz na zewnątrz zachować pokerową twarz. Zamienić
się w górę lodową i nie zdradzać uczuć.
Nikomu.