Przyglądam się schyłkowi dnia
Wyciszam myśli gdy brakuje słów
Nie odchodź gdy noc Ciebie woła
Tylko szeptem proszę do mnie mów

Na wyciągnięcie naszych dłoni
Są marzenia jeszcze w nich uśpione
W blasku księżyca przechadza się sen
On jest zazwyczaj umysłu patronem

Łączone w całość układanki uczuć
Całą paletą do serc się wkradają
Zmyślnie kierując każdym jednym słowem
Tak niespodzianie w miłość zamieniają

Przyglądam się schyłkowi dnia
Zamyślam chwilę uśmiechając się
Bo wiem na pewno że to nie był sen
I to że jesteś zawsze blisko mnie .

Budzik nagle mnie obudził
Wcześnie rano jeszcze mrok
Żal jest wstawać mróz za oknem
Choć do zimy jeszcze krok

Sen gdzieś umknął zapomniany
Nazbyt szybko skończył się
Czas mnie goni nie ma rady
Woła by nie spóźnić się

Śnieg zaczyna cicho prószyć
Całe miasto jeszcze śpi
Nowy tydzień się zaczyna
Do weekendu tyle dni

Czy nie lubię poniedziałków
Jest ok jak każdy dzień
Czy to tylko ja tak myślę
Warto by przekonać się..

Gdzie jest to ciepło co grzało
Słoneczko co jasno świeciło
Zmieniła się aura w pogodzie
Już nie jest tak pięknie i miło

Wiatr hula beztrosko zawzięcie
Bestialsko to licho złowrogie
Dogadał się nawet już z niżem
I mokrą szykuje pogodę

Przymrozi nad ranem po cichu
Pan mróz co wraz z zimą nadchodzi
A ona już śniegiem nam prószy
Swą władzę nad nami dowodzi

Gdy śniegu napada już tyle
Że świat się zamieni w śnieżynkę
Zachęci do zabaw ,spacerów
Radości nam da odrobinkę.

Wyskoczyły Mikołajki
Z czekolady wprost do bajki
Dotąd zawsze puste w środku
Dla odmiany tak po prostu
Nie chcą w ustach się rozpływać
W butach cicho przesiadywać
Wolność przecież nie ma granic
Nie chcą oddać siebie za nic
Teraz będą snuć ballady
O krainie z czekolady
Wiec co dzieciom pozostanie
Bardzo ważne to pytanie
Kiedy rankiem cicho wstaną
Mikołajków nie zastaną
Znajdą innych rzeczy krocie
Piękną bajkę i łakocie
Bajka wyjdzie im na zdrowie
Gdy Mikołaj ją opowie
Ten co uciekł dla zabawy
Świata bajek zbyt ciekawy.

Zwilżając słodycz malinowych ust
Kroplami słodkiej do granic ambrozji
Smakujesz lekko jakby była tu
Czując jej dotyk na swoich w emocji

Zdaje się gorącym takich ust pragnienie
Co pali jak ogień budzi pożądanie
Tak się w nich zatracić i móc je całować
Byłoby piękne poczuć te doznanie

Słodycz namiętności by się w nich zatracić
I wstrzymać oddech w jej ust całowaniu
Myśląc wciąż o tym by czas się zatrzymał
W zamyśleniu marząc o czułym kochaniu.

Bo kiedyś wszystko
Odmienić się może
I świat już nie będzie
W różowym kolorze

Gubiąc się przez lata
Ucichną marzenia
Nim się spostrzeżemy
Wygasną pragnienia
[...]

Czasem serce umknie na bezdroża
I pogubi się na jednej z wielu dróg
Sens utraci słysząc piękne słowa
Czy zaufać może kiedyś znów

Lecz to tylko jest chwilowe zagubienie
Każdy mrok rozświetlić może dzień
Bo wystarczy tylko się obudzić
Po złym śnie zostanie tylko cień

Znów są plany i cel osiągalny
Nie złudzenie co tylko się tli
Namacalnie plan bardziej realny
Bo radością wypełni już dni

Tylko czasem do snu ktoś się wkrada
By zawładnąć i władzę znów mieć
Lecz by musiał się bardziej postarać
Aby można znów bardzo go chcieć.

Andrzejkowa noc jak wiecie
Bardzo miłą jest kobiecie
A dla mężczyzn tu nowinka
Była kiedyś katarzynka

Noc od wieków obchodzona
Jest magiczna i szalona
Wróżby, magia dobrze wiecie
Bawią świetnie w całym świecie
[...]

Zrobiło się tak bardzo cicho
Usnął zmęczony psotny wiatr
Zaczęły tańczyć gwiazdek płatki
To biały śnieżek właśnie spadł

Snując dywany w lekki puch
Lecą maleńkie gwiazdki z nieba
Krajobraz zmienił się a mróz
Już polukrował wszystkie drzewa

Tak wyciszony biały świat
Milknie na jedną tylko noc
Bo pierwszy śnieg roztopił się
I znikła już bajkowa moc.

Słowa piękne jak tabliczka czekolady
Żeby oprzeć się pokusie nie ma rady
Są tak słodkie jak cukierki malinowe
Zawróciły każde serce oraz głowę
Popłynęły rzeką nurtem wyobraźni
Zatrzymując się na chwilkę przy fantazji
I szybciutko jak wodospad łzą spłynęły
Wylewając ich potoki gdy pragnęły
Jak pierniki fantazyjnie lukrowane
Smakowicie wyglądają tak podane
Są kuszące emanują eterycznie
Na wesoło lub czasami prozaicznie
W swej prostocie niebywałą siłę mają
I dlatego w piękne wiersze układają.

Dotyk słów jest balladą
Delikatny jak muśnięcie duszy
W przyciszonym szepcie
Serca żar umie wzruszyć

Łaskocze podświadomość
Jak tańczący płomyk figluje
Jest wyobraźni podsyceniem
Na ustach uśmiech maluje

Jest fascynacją wręcz astralną
Tak pięknie o miłości mów
To ona w sercu się zbudziła
Przez dotyk takich pięknych słów.

Co się dzieje z dzisiejszą młodzieżą
Że tak łatwo do zła ją namówić
Brak perspektyw na sposób na życie
W tych realiach się mogą pogubić

Pewni siebie lecz tylko pozornie
Bo naprawdę to tylko ułuda
Gdy chwytają się rzeczy zastępczych
Wierząc mocno że wszystko się uda
[...]

W pół dotyku zasypiam
W ust wyciszeniu
Zamykam słowa
Niewypowiedziane

Milknę ciszą
Odchodząc donikąd
W bezdechu snu
Zamykam dzień

W ciemną noc
W pelerynie smutku
Chowam dni
Z innego wymiaru

Rzeczywistość odchodzi
Jak wyśniony sen
Którego nie było
Na zawsze.

Będąc blisko na jeden oddech
Lecz na odległość świetlnych mil
Zagubieni w wielkim kosmosie
Błądząc ciągle szukamy się w nim

Stąpając po snu galaktykach
Oglądamy się czasem za siebie
Gwiezdnym pyłem zebranym wysoko
Wciąż piszemy słów treści na niebie

Oddaleni o tysiące już lat
W zodiakalnych umysłu przestworzach
Drogą mleczną stąpamy nie raz
Zanim wzejdzie poranna już zorza

Jak horoskop pisany wśród gwiazd
Orbitalne pragnienia spełniają
Lecz nie wszystko się spełnia to fakt
Bo i gwiazdy też czasem spadają .