Zaprosiłam się do jego domu. Nieśmiało jakby podał mi rękę. A może z odrazą? Przecież oczywistym jest, że przestał mnie już pragnąć. Zrobił kawę, ponarzekał na coś. Bawi mnie kiedy tak narzeka. Lubię to nawet, bo często jego punkt widzenia jest odmienny niż mój. Zawsze warto spojrzeć na niektóre sprawy – te nawet przyziemne – z innego punktu widzenia. W jego oczach świat musi funkcjonować tak, jak on sobie życzy. Kiedy tak nie jest, to słowami stara się go wdrożyć na sobie wytyczoną ścieżkę. Tak jakby [...]
na dobrej drodze do zapomnienia