Dobranoc – szepcę Twoim oczom
Kiedy już mgłą zachodzą jak łąka o świcie
I jak zawsze tli się w nich promyk dobra…
Choć pewnie miało być trochę inaczej
I uśmiechasz się do mnie szepcąc wiersze
Kiedy gubisz słowa ściskasz
Mą dłoń w swojej dłoni
Jakbyś chciała wyszeptać jeszcze więcej
Niż da się powiedzieć w prostych zdaniach
A ja? Cóż mogę, miła?
Na piersi swej oprę Twą głowę
Być mogła spokojnie zasnąć
Wybacz….
Miało być trochę inaczej
A jak zwykle wszystko nie wyszło
Dobranoc – śpisz już tak spokojnie
Jakbyś duszą była gdzieś daleko
Mimo to twoja dłoń mocno tkwi w mojej
To wiara, że zawsze będziesz
I uśmiechasz się do mnie przez sen
Kiedy gubisz drogę ściskasz
Mą dłoń w swojej dłoni
Jakbyś wiedziała, że nad Tobą czuwam
Jak Pan nad okrętem w burzy
A ja? Cóż mogę, miła?
Na piersi swej oprę Twą głowę
Byś mogła spokojnie spać
Wybacz….
Miało być trochę inaczej
A jak zwykle wszystko nie wyszło