Ostatnie mewy
Z perspektywy dnia śmierci
kiedy to bez walizek
i prostaty
człowiek wyjeżdżać zaczyna
to wszystko co było traci sens
nawet
tłusto wyposażona willa
On ma osiemdziesiąt sześć lat
i na czole pole nie zabronowane
jego śmierci czeka rodzina
bo to kłopot opiekować się starcem
Nikt mu tego nie powie
ale po co ma się męczyć
lepiej będzie jak odejdzie
bo całe oszczędności pójdą na pampersy
Wnuk dostał dwie dychy
i jeździ po dziadku czołgiem
na pancerzu pisze RUDY 102
ale on przegrywa wojnę.
Edytowano 22 października 2019 roku, godz. 23:02
Wczasy w kraju 0 reporterskie obrazy
Noga przy nodze
talerz przy talerzu
trzęsie się rybi szkielet
rzucony na pożarcie mewom
Gwar
Słońce pali w karki
kołysze się kuter przy nabrzeżu
tak wczasuje nasz naród
żyjący w ciągłym pośpiechu [...]
Lniany obrus z syrenką
Nieszczęśliwy milioner
płacze w synagodze
Polak wyznania mojżeszowego
przez komunę wygnany
znalazł się na ulicy
w Nowym Jorku
z siedemnastoma dolarami
w kieszeni i rozpaczą na twarzy
( mój syn podsumował)
"To milionerzy też płaczą..."
Siedzi skruszony milioner
sam przy długim stole
puste miejsca czekają na zmartwychwstałych
zaproszony też jest Mojżesz...
Bez nadziei na klubowe
Nadeszła cisza
rozciągnięta pajęczyną
po gałęziach uczuć
parku zakorzenionego
we wnętrzu człowieka
Tak to on Jurek
malarz pokojowy
staje na dywanie z lipowych liści
ze sportem w ustach
i chłonie agresję barw
wypuszczając z dymem przekleństwo
Dotyka ogromnego bąbla
na twarzy
a ten sprowadza go na ziemię
cholerny nowotwór pęcznieje
zabijając polską złotą jesień
Jurek ma na video Seksmisję
i ogląda film raz w tygodniu
chciałby się zahibernować
z butelką wódki i paczką sportów...
Retrospektywa z uczuć
Był wrażliwy
jak mak przy drodze
znajomi szydzili z niego
i słabo szło mu w szkole
Kiedyś znalazł bąka
wyrzuconego na śmieci
i zaczął go puszczać na stole
a on się mienił
Wróciło do niego dzieciństwo
pchane w wózku przez cmentarny park
czuł wielki wewnętrzny ból
który wronimi skrzydłami
rozpychał go od środka
Zaczął pić
by nie czuć smutku
żal ogromny miał
bo pił
życie nabrało barw szkorbutu
na marginesie przysiadł
w bilansie żalów i smutków...
Edytowano 13 października 2019 roku, godz. 23:09
W emaliowanym sercu
Jan Kowalski
napuścił samotności do wanny
dodał olejku goryczy
zapalił gromnicę
i zanurzył się w milczącej cieczy
Słuchał jak woda
poniewiera się w spłuczce
Nie pali
to nie zapalił papierosa
któremu z ust kapała słota
Spojrzał na drzwiczki pralki
niedomknięte
na miskę pożółkłą od czasu
pomodlił się i zamknął oczy
Gdy przebudził się skostniały
to wyszedł suchy
założył koszulkę
i nakrył się pościelą z blachy
na przesadnie miękkim łóżku...
Edytowano 13 października 2019 roku, godz. 14:24
Ballada o kobiecie z baraków socjalnych
Świętemu z obrazka się przytyło
choć wygnieciony w książeczce
to dobrze mu na twarzy
pyzaty
Joanna karmi go
chlebem ze smalcem
w czerstwy wieczór
powleczony pajęczynami
Ludzie mawiają
że pogalopowała jej wyobraźnia
na peryferia miasta
a tam na wysypisku śmieci
w starej pończosze
życia sens znalazła...
Obraz
W oczach tęsknoty łzy
grube jak szkło
cieknące po policzku
Na ławce kwiat
pochwycony w pośpiechu wiatrem
słowa szare
i serce zawinięte w gazetę
przeciekające plamami
przez reklamowe zdjęcie
W życiu zostaje alejka
tęskniąca
i nic więcej
nic więcej...
Edytowano 9 października 2019 roku, godz. 20:52
Tekst dnia 12 października 2019 roku
W Pieninach
Zbocza gór porudziały
świt jeszcze nie nadszedł
i tylko wyobraźnia
rysuje zakos ugrowej dali
W tę noc
przy kuchennym stole
z czystkiem
zaparzonym na wytchnienie
siedzę
jedząc słodką bułkę
z serem przyklejonym
do podniebienia marzeń
Wypiję napar
bo co mi zostało
do słońca promieni
przytulę twarz
przysiadła obok przykrość
w starej kapocie
i z kości obgryza żale
Mini miniaturka jesienna
W barwnej sukience
jesień słota
tańczy w błękicie nieba
welon mgły łasi się do jej nóg...
Miniaturka o świcie
Poranek mordę drze
o lasce za cieniem
poszedł starzec
w torbie butelki
dzwoniły mu na zmartwychwstanie
NIebo sinieje
Niedaleko wydm
utonął ksiądz
wezwano na pomoc
helikopter pomarańczowy
który odleciał pusty
zostawiając go jak dorsza
na plaży
w worku foliowym
Kolejna tragedia
mieszkańcy Łeby są wstrząśnięci
a turyści jak stonka
na fali lepie
Widziałem trzech mężczyzn
z noszami
nieśli je dla niego
zachodziło piękne słońce
w dali
pod czerwoną wstęgą...
Zdjęcie z Garncarskiej
Bóg patrzy na nich
bez zmarszczek na czole
z obojętnością
na ludzkiej twarzy
Siedzą na murku
klatki schodowej
pod nimi pies
czochra grzbiet zagrzybiony
Jest po dziesiątym
więc palą klubowe
i piją patykiem pisane wino
plują z kulturą na trawę zieloną
żyjąc beztrosko obecną chwilą
Jest z nimi kobieta
świadcząca usługi
ale za cycka złapać się nie da
Jurek podaje jej w szklance wódkę
aby poczuła w gębie
smak nieba...
Edytowano 26 września 2019 roku, godz. 18:52
Może lepiej nie znać prawdy
Trylinka
pod nogami szara
sponiewierana gazeta
rozdeptana jak tęcza barwna
z brudnym charakterem
Dzień który mijamy na ulicy
w pędzie
nieuwadze twarzy starszej kobiety
z butelkami na sumienie
drżące
obejmujące się rękami
po utracie młodości
Te miejskie autobusy
wypchane sylwetkami
wszystkie są w garniturach
szarych
z okropnymi zawistnymi teczkami...
Edytowano 14 października 2019 roku, godz. 20:40
Bez tytułu
Jest jak ptak
wypełniony milczeniem
spłoszony z gałązki snu
ubrany w korale porannej rosy
Sukienką błękitu nieba odziana
smutna
w piórkach
ze sklepu
z odzieżą używaną
wrysowana w ramy istnienia
korytarzy wypełnionych
obojętnym czasem
Przy szpitalnym stoliku
leży nów
nakryty ceratą drżenia
życie to ciągły ból
pokryty uśmiechem
od niechcenia....
marka
Autor
• 2019-12-03, godz. 8:18
• 2019-12-03, godz. 4:25
• 2019-12-01, godz. 9:00
• 2019-11-30, godz. 21:35
• 2019-11-27, godz. 12:07
• 2019-11-27, godz. 9:34
• 2019-11-16, godz. 8:54
• 2019-11-15, godz. 20:11
• 2019-11-15, godz. 17:20
• 2019-11-14, godz. 21:38
Prawda Twoich tekstów boli. Warto je czytać, bo porusza, to co powinna...