Tyle nas łączy i tyle nas dzieli. Chcemy być razem jednocześnie nienawidząc siebie i swoich przyzwyczajeń. Wolę wstać ze wschodem słońca niż z jego zachodem. Chcę kłaść się rażona blaskiem księżyca anie ulicznych latarni. Chcę biec zamglonym, bladym poranku boso przez piach a nie w trampkach w ciągu dnia. Chcę milczeniem okazać swoje emocje, nie krzycząc słów, które nie mają znaczenia. Chcę wierzyć w czas, który ponoć leczy głębokie rany nie zalepiając ich nowym pustym doznaniem. Marzyła nam się miłość. Bo przeciwieństwa się ponoć przyciągają. Jak ogień i woda. Jak ziemia i wiatr. Wybudzony ze snu krzyczałeś moje imię w obawie przed stratą. A teraz...? Teraz już tego nie czujesz, prawda...? Jednak nie żałujesz chwil poświęconych na słuchaniu moich przemyśleń, [...]