Zwycięstwo.
Myślę o tym. Wierzę w to. Uzależniam się od tego. Chcę tego. Pragnę tego. Marzę o tym…
Odchodzę stąd. Spadam w pustkę, trafiam tam, gdzie chcę. Urywki, strzępki, świstki. Wypełniam ją. Po środku ja, Wielki Ja. Leżę, siedzę, stoję, idę, biegnę. Powietrze wibruje, emocje roznoszą ten świat. Ludzie. Otaczają mnie, jestem w nich. Setki nieznanych, niemych twarzy, które czerpią mnie. Odchodzą od swych własnych świadomości, trafiają do innego wnętrza, w którym widzą tylko mnie… Znów ja. Próbuję być Zamykaczem, choć wiem, że nie mogę. Próbuję, bo chcę. Unoszę ręce, padam, płaczę... a oni wciąż ze mną. Przegrywam jeden, drugi, trzeci raz. Jeszcze nie dojrzałem, jeszcze nie jestem gotowy, jeszcze się uczę. Przyjdzie. Przychodzi. Rozchodzi się we mnie euforia, czuję dreszcze, daje mi życie. Wracam.
Wracam. Spadam w pustkę, wypełniam ją. Wracam, gdzie nie czeka mnie nic i gdzie dzieje się wszystko. Wracam tutaj. Tu rodzą się Zwycięzcy.