Mam dziś ochotę na szalony wieczór,
Na pójście w tango, na przekór,
Na dobrą kolację ze świecami.
Spędźmy ten wieczór zwyczajnie sami,
A po kolacji… Cóż, po kolacji
Dokonamy szybkiej defloracji.
Pozwólmy dopełnić się miłości,
Ubarwić wieczór topiony w szarości
Prześcieradła i sztywnej pościeli,
Choć pachnącej - nie pranej od niedzieli.
A dziś, wiesz, dziś jest sobota…
Co Ty, kraśna? To żadna sromota!
Pani domu Ty moja, och, niezła Pani,
A jeszcze lepsza, gdy zdejmie stanik...
Ale nie! Nie podglądałem wcale,
Choć koń szalony chciał pędzić w cwale!
Ja w gruncie rzeczy grzeczny i prawy,
Ale… Chodź do sypialni dokończyć sprawy.

W filozofii świata najśmieszniejsze jest to, że im bardziej człowiek jest nienormalny, tym bardziej jest normalny.

Liczę głośno do trzech,
Za trzy umrę; do trzech niosę grzech.
Przez trzy dzielę na słowo;
Raz, dwa, trzy - ruszam głową.

Oddycham na trzy, tak ciąłem swe żyły,
Na trzy oszczędzałem i straciłem siły.
Każde z trzech serc przebite włócznią,
Gdzie jedno na trzy zowie się "pustką".

Bezbożna trójca, trójka uciekła,
Trzy lata życia z dziewięciu dziecka.
Krew z żył otwartych skapnęła trzy razy,
Liczę do trzech.. Co jeszcze się zdarzy?