Świeży zapach
mrówki w ciele
słońce uśmiecha się
kolejna przeprawa

Pustka w głowie
pustka w sercu
żądło w dłoni
droga w górę oblana słońcem

Jeden zakręt
drugi zakręt
na horyzoncie ciągnące się chmury
dom, a w nim matka boża z pustką zamiast twarzy

Łabędzi śpiew
czarny lub biały
szachownica
biały lub czarny
goniec.

Dziś wielkie nic
jutro morza bezkres
pojutrze owoce morza
po pojutrze wielki skrawek nieba

Czerwień w liściach
schody na łąkę
lipiec gorący
pociągiem po przekątnej na miejsce spokojne

Sucha skóra
kabel w chmurach
życie ciepłe
słoneczko przygrzewa

Szklanka koniaku
romans ze starym telewizorem
wzrok po kątach
życie w ciszy jest radosne

Skóra na tapczanie
rechot żab plujących śliną
otwarty kosmos
zza horyzontem kolejny poranek

Żar z nieba
płynące powietrze
strzelba i horyzont
owoce na drzewach
wszystko wymaga trudu

Ciepło za oknem
leniwie gra muzyka
wypełnia ciszę
nostalgiczna chwila
wszystko ma smak

Próbowałem rozwiązać ten supeł
za każdym razem cofam się
głębiej w gąbkę nasączoną tłustą ropą
widzę pustkę, widzę horyzont
to dla mnie za dużo
położę się spać i wprowadzę moje demony na smyczy
do pałacu, który jest w niebie

burze harmonizują
tętno przyspiesza
jaskółka szybuje w powietrzu
słoneczko

Tkwi po mojej stronie przyrząd
rozwiercam nim dziurę, delikatnie
przemija mi czas, strona zdaje się płonąć
życie biegnie dalej zgrzane
ja mam pierników cały basen
ja mam swoje rzemiosła, kalibracje
owego skowytu dusi pogoda nieba
dziergać dziergać
sprzątać sprzątać
zastanawiać się po swoim czasie