Za oknem był wietrzny, wilgotny, późno jesienny wieczór. Porywiste podmuchy wiatru podrywały opadłe, pożółkłe liście, kręcąc nimi, niczym w jakimś szalonym tańcu. Latarnie rzucały na zamgloną ulicę, niewyraźne światło. Nielicznych przechodniów, bez-litośnie przeganiał do domów, panujący ziąb.
Stojący za oknem mężczyzna, patrzył nieruchomym wzrokiem, przez dawno niemyte szyby w jakiś nieokreślony punkt. Sprawiał on wrażenie, człowieka będącego całkowicie w innym świecie.
Kim był ów mężczyzna?
Lekko przygarbiony, głowa mocno przyprószona siwizną, na szczupłej twarzy, schowanej w cieniu wiszącej lampy, można dostrzec lekki błąkający się uśmiech. Palce rąk opartych o parapet wybijały podświadomie jakiś nerwowy rytm.
Pikowany, jedwabny, ciemnozielony szlafrok, mający za sobą już dawno czasy świetności, okrywał krępą, niewysoką postać.
Panującą ciszę, przerwał natarczywy dźwięk dzwonka telefonu.
Po dłuższej chwili, [...]