NOTKA W BLOKU NA BOKU 70

W Ir­landii szkoła jest państwo­wa, a to oz­nacza, że ka­tolic­ka. Że nauka jest obo­wiązko­wa od piąte­go ro­ku życia, to cieka­wie jest oglądać jak mat­ki w bur­kach, chus­tach, cza­dorach i w czym tam jeszcze ich og­ra­niczają ich re­ligie i tra­dyc­je od­pro­wadzają swo­je dzieci do klas. A najza­baw­niej­szym wi­dokiem był ja­kiś kla­syczny arab z brodą dzieloną na dwie części i pra­wie do pier­si, w stro­ju im­ma­ma czy in­sze­go muf­tiego, stojący na tle to­temu w kształcie krzyża z na­pisem "Szkoła pod wez­wa­niem święte­go krzyża". Te w bur­kach wyglądały na szczęśli­we i we­sołe, zaw­sze poz­dra­wiały słowem i macha­niem dłoni. Po­doba mi się ir­lan­dzki porządek edu­kacyj­ny i nikt tam nie pro­tes­tu­je i się na nic nie po­wołuje.

NOTKA W BLOKU NA BOKU 69

Różni­ca między mną, a emig­ranta­mi po­lega też na tym, że ja przy całej swo­jej wrażli­wości, to nie wal­czę z wiat­ra­kami i nie ko­pię się z ko­niem, ani też nie wkładam ręki do gniazd szer­sze­ni, a to w real­nej roz­mo­wie z emig­ranta­mi wyglądało w ten sposób, że mówiłem im, że dob­rze wiem i ro­zumiem, że w pol­skich realiach sa­morządo­wych, to w gmi­nie, urzędzie mias­ta czy sta­ros­twie, to na­wet sprzątaczka zat­rudniana jest z no­minac­ji [...]

NOTKA W BLOKU NA BOKU 68

Wcześniej czy później w rozmowach z emigrantami dochodzą do głosu pretensję i żale, najczęściej do rodziny, do polskiego systemu, do Polski, o to, że są winni ich wyjazdowi, ich emigracji, ich tęsknocie, ich zawieszeniu, ich brakowi statutu, ich wątpliwościom. Tymczasem(moim zdaniem) prawda jest prozaiczna. Różnica miedzy nami tu, a nimi tam, leży na linii mieć - być. Oni wyjechali bo chcieli mieć, a myśmy tutaj zostali, bo chcemy żyć przez być. Mają tam dużo obcej waluty i możliwości zakupów do przesytu, mają te Majorki i samochody, no i właśnie patamu tam wyjechali - tu było im mało, nudzili się stałością życia, byli bardzo niecierpliwi - chcieli mieć od razu i dużo i łatwo. No to mają.

NOTKA W BLOKU NA BOKU 67

Różni­ca między pol­ską, a ir­lan­dzką szkołą po­lega na tym, że tu­taj szkoły się za­myka, a tam ciągle roz­bu­dowu­je, bo przy­bywa wciąż emig­rantów łasych na w su­mie łat­we do za­robienia euro. Przy­bywa­ja z dziećmi, a i tam się roz­mnażają, więc do­budówki są pot­rzeb­ne, jak pot­rzeb­ni i mi­le widziani są nau­czy­ciele z Pol­ski - an­glojęzyczni, choć aku­rat ci w Pol­sce na kar­cie nau­czy­ciela będący to są jak pączki tu­taj w maśle, więc raczej nie wy­jadą, no chy­ba, że się rozsądna ra­da po­wiatu up­rze i zde­cydu­je, że dla 100 uczniów, to jed­nak idiotyz­mem jest ut­rzy­mywać szkołę, w której zat­rudnionych jest 50(pięćdziesięciu) nau­czy­cieli, a wte­dy...ir­lan­dzka szkoła cze­ka. No pod wa­run­kiem, że znasz nau­czy­ciel­ko an­giel­ski, umiesz uczyć i masz chęć do pra­cy. Fochy to ab­so­lut­nie nie tam.

NOTKA W BLOKU NA BOKU 66

Ta notka jest dla zwolenników emigracji. Z moich rozmów z Polakami w Irlandii wynika, że zarabia się tam średnio 4(cztery) razy więcej niż w Polsce, a z moich obserwacji i doświadczenia wynika, że wszystko tam jest od dwóch do czterech razy tańsze niż w Polsce. Więc można jeść, pić, kupować i oszczędzać do woli. Oszczędzać na ten tryumfalny powrót do Polski i rodaków. Poza tym zabezpieczenia prawne tam są takie, że pracownika nie da się wykorzystać, oszukać, poniżyć - na przykład pracuje się tylko na umowę o pracę - żadnych śmieciówek. No i świadomość Irlandczyków - pracodawców - oni nikogo nie chcą oszukać, cieszą się Polakami, z mlekiem matki wysysają uczciwość. Euro,spokój, konsumpcja, ale jednak żal w nich jest. Żal, tęsknota i świadomość jakiejś nijakości ich samych i ich życia - to nie tak i nie tutaj miało być.

NOTKA W BLOKU NA BOKU 65

- Feluś, generalizując, to ja przyjmuje, że kobiety normalne, to się Feluś kończą na tych co urodziły się do 1971 roku, no w porywach do 1972.
- A czemuż to Genusiu kochanieńki?
- A bo widzisz generalnie, to są ostatnie, które wiedziały jakie powinny być i jak ich życie powinno wyglądać.
- A to cheba wiem o czem chcesz Genusiu prawić, ale wyłuszcz.
- One proszę ja ciebie wiedziały, że po szkole muszą za mąż...
- W kościele wyjść za mąż.
- Pewnie, a niby gdzie? Wiedziały, że muszą [...]

NOTKA W BLOKU NA BOKU 64

Poszedłem do sklepu po owoce i kawałek świni na chleb. Na drzwiach wiejskiego sklepu pisze dużymi literami "PRACA". Wszedłem i widzę, że na półce są śliwki - te same co były w piątek, bardzo smaczne, ale już dwie trzecie z nich podgnite. Była młoda sprzedawczyni, pewnie pierwszy raz dzisiaj i widząc moją zdegustacje widokiem śliwek, od razu zaproponowała, że przyniesie mi świeże. Pierwszy raz mi się trafiło w tym sklepie, że zostałem potraktowany z szacunkiem, jak handlowiec powinien traktować klienta - swojego chlebodawcę, ale pomyślałem sobie, że dziewczę ciebie tu jutro nie będzie, bo stare raszple widziały coś zrobiła i doniosą carycy, a caryca powie ci, że nie trza było przynosić dobrych śliwek póki zgnite nie zejdą lub całkiem nie zgniją. Takie są wciąż realia w Polsce, w małych wiejskich sklepach. Kartka "PRACA" wisi cały czas - a Ty sprzedawco masz być bezmyślnym niewolnikiem, oczywiście, że na śmieciówkę.

NOTKA W BLOKU NA BOKU 63

Legendarny działacz lewicowy i po prostu wspaniały człowiek Piotr Ikonowicz, w wywiadzie dla Tygodnika Powszechnego powiedział, że program 500 plus Jarosława Kaczyńskiego jest przewrotem iście kopernikańskim,gdyż Polacy wreszcie dowiedzieli się, że pieniądze są i po raz pierwszy trafiły do zwykłych Polaków, a nie jak chcą ludzie pokroju profesora Balcerowicza do promila cwaniaków i obcego kapitału. Po raz pierwszy od 27 lat Polacy czują się gospodarzami we własnym kraju. Pytanie jakie mi się [...]

NOTKA W BLOKU NA BOKU 62

Irish Whiskey Truffle Butters - taki batonik czekoladowy z nadzieniem z kremem wypełnionym irlandzką whiskey kupiłem gdzieś wysoko w górach irlandzkich, w sklepie z pamiątkami. A teraz napiszę co on ma wspólnego z PRL- em, III RP, IV RP i Irlandią. Mi przypomniał o tym jak uczciwa była Polska Rzeczpospolita Ludowa - tak jak ten irlandzki batonik, który ma prawidłową wagę 75 gram, a nie jak teraźniejszopolskie 40 lub 45 gram, a jego wypełnieniem jest krem z irlandzkiego mleka, masła i prawdziwej [...]

NOTKA W BLOKU NA BOKU 61

Wobec mocnej kontrowersyjności notki 44 i gromów jakie się na Bonifacego posypały, ja Jonatan osobiście postanowiłem coś nie coś sprawdzić u źródła, a więc wybrałem się do Irlandii. Bilety pociągowe w tą i z powrotem z Centrum Wszechświata do Wrocławia i potem samolotowe z Festung Breslau do Cork, kosztowały mnie 400 złotych. Na miejscu nocujemy u kogoś znajomego lub rodziny, bo każdy z nas tam kogoś ma lub też nocujemy w B and B, czyli pensjonatach ze śniadaniem za najmniej 30 euro. Zdecydowałem się tam pobyć 10 dni i samemu sprawdzić jak tam się żyje Polakom i czym jest Irlandia, a com widział i co uważam, to w serii notek napiszę. Ja byłem w Killarney, jakieś 85 kilometrów od Cork - to taki nie przymierzając za bardzo odpowiednik polskiego Zakopanego.

NOTKA W BLOKU NA BOKU 60

Z jajkami to są wieczne problemy. A to nawiedzeni mówią, że nie wolno ich jeść, bo zawierają życie - zarodki. A to nie wolno ich jeść, bo to zły cholesterol zawierają. A to, że tylko można je pić na surowo, a to, że na miękko, a to, że koglem moglem powinny tylko być, ale ostateczny fakt i prawda, co do jajek, jest taka, że są smaczne i zdrowe i należy je jeść skolko godno i wieli się chce, a najlepiej jednak to maja kobiety, bo im zawsze najbardziej smakują jajka męskie i jak dowiedziałem się ostatnio na weselu - pite przez rurkę.

NOTKA W BLOKU NA BOKU 59

Walfadr napisał: Dowodem na wadliwy szkolny system są korepetycje. W pełni się utożsamiam z z jego słowami. Ostatnio pewna kobieta powiedziała mi, że w Krakowie wszelkie typy szkół masowo zatrudniają korepetytorów, z czego i ona skwapliwie skorzystała i dostaje 30 złotych polskich za godzinę tychże korepetycji. Przypuszczam, że tak jest we wszystkich szkołach i uczelniach w Polsce. Moim zdaniem to chore, bo coraz częściej studenci na przykład mówią, że semestry czyli utytułowani profesorowie niczego ich nie uczą - studiują tylko po tytuł i dyplom. Wiedzy i umiejętności nabywają pracując już w firmach czy korporacjach. Wracam do czasów kiedy przechodziłem trzymiesięczny kurs policyjny, ale oni mnie tam nauczyli, bo to byli fachowcy wzięci z ZOMO, dochodzeniówek, laboratoriów kryminalnych, z wydziałów operacyjnych, z drogówki i prewencji, no i naprawdę byli zaangażowani...no i my inteligentni, chcący się nauczyć. Resztę szybko opanowałem pod okiem starych komunistycznych wyg milicyjnych...

NOTKA W BLOKU NA BOKU 58

Patrząc na Kaziowy jubiliejnyj tort, to zobaczyłem liczbę jaką zobaczyłem wypisaną świecami. Do dzisiaj nie jestem pewien czy to ta była na tym torcie, ale to bogata i smaczna..., a tam rozkoszna liczba. Pomyślałem, że jest coś takiego w naszym życiu jak magia liczb, no i między innymi przyszło mi do głowy, że teraz znowu będzie lepiej, bo łatwiej będzie odczytać kto podpada pod prokuratorską liczbę piętnaście - słownie 15. Bo jak już taka i ten wyjdą z podstawówki, to kolega i koleżanka w liceum będą wiedziały, że pierwszaków można brać na onen warsztat(interes lub do rzemiosła zwanego płciowością przysposabiać powoli, aż do momentu gdy cyferka zgaśnie na torcie i po toaście poszukać wolnego pokoju . Tak samo będzie z gronem pedagogicznym, które to lubi zadłużać się w swoich uczniach. Wiadomo jasno, że poniżej liceum nie ma brania. To kolejny aspekt pozytywny dobrej zmiany.

NOTKA W BLOKU NA BOKU 57

W miejscowej bibliotece wypożyczyłem antologię poezji lokalnej grupy literackiej, którą na wstępie reklamują jako najstarszą działającą w Polsce. Książka wydana w 2008 roku. Zacząłem czytać i po kilkudziesięciu stronach musiałem rozrywać sklejone kartki, które maszyna drukarska nie rozcięła. Świadczy to o tym moim zdaniem, że tej ważnej książki dla tego regionu nie przeczytali żaden i żadna z tutejszych bibliotekarek czy polonistów i polonistek. Oto jak wygląda w praktyce zapoznawanie z lokalnym dorobkiem literackim i za to właśnie nie cierpię i piętnuję tak zwane grono pedagogiczne, działaczy kulturalnych i różnych związków mających w statutach pielęgnację tradycji i kultury. Wszyscy w 99 procentach jesteście ludźmi szmalu i alkoholowych imprez oraz błyszczenia na festynach, mszach i uroczystościach.

NOTKA W BLOKU NA BOKU 56

Black Sunday czyli Cziernoje waskriesienie. O świcie wpier...w jakimś Harlow, a pod wieczór wpier...w Astanie. Wydaje mi się, że ministerstwo spraw zagranicznych powinno zacząć rozliczać te wstydliwe zachowania Polaków, na przykład pozbawiając ich obywatelstwa i wpisując na listę hańby. Co robili o świcie Polacy - katolicy przed pubem? Czy czekali na otwarcie kościoła? Wątpię i wzywam episkopat do napiętnowania takich postaw, ponadto wzywam nas czytelników Gościa Niedzielnego, Źródła i Gazety Polskiej do marszu przeciwko takim zachowaniom Polaków w świecie, które w ciemnej perspektywie stawiają nas Chrześcijan, Polaków i zarazem Słowian.