Nie trzeba mieć serca , wystarczy mieć układy, choćby zaprzeszłe w postaci studniówki , skradzionych prześcieradeł i Bóg jeden wie czego tam jeszcze a mózg niczym nakręcona katarynka gra w takt melodii ''serce Ci wszystko wybaczy ...'' .. pomówienie to przecież żaden grzech .. w obliczu ''ZEUSA''.. tym bardziej w obliczu ''buddy'' .. nie wspomnę już o Mor monie spod znaku A si oraz Moni ..
Wybaczcie Kochani iż ja tym razem nawiązałam kompleksowo z powodów erotyczno nadinterpretacyjnych ;) nie mnie jednak na nic tutaj sentymenty , diagnoza wstępna to bardzo duża odpowiedzialność , trzeba wziąć za dupę i zrobić wreszcie z tym porządek . już od dawna synowie mi radzą tylko takie rozwiązanie jako jedyne właściwe, córki są bardziej wstrzemięźliwe , zapewne kierują się podświadomością oraz obawami , tym mocniej podkreśla to wagę problemu
Spokojnego dzionka ;)
Mogę coś napisać od siebie? Zacznę od tego, że nie każda kobieta i nie każdy mężczyzna nadają się na "bycie rodzicem". Rzadko kto z nich bierze tą świadomość głęboko pod uwagę i nie daje życia swojemu potomstwu. Jeżeli to jest autentyczne o Tobie, to Ci bardzo współczuję.
Myślę, że nie ma na świecie żywej istoty, która , by nie pragnęła miłości.
To nie jest żadną ani ujmą z Twojej strony, ani przestępstwem. Nie wiem w jakim wieku Jesteś... ale skoro brakuje Ci tej miłości matczynej, możesz ją dać własnemu dziecku, albo wnukowi. Nic straconego - rozkminanie nic Ci nie pomoże teraz , ani nie ulży w przyszłości, podczas powracania do smutnych wspomnień. Można miłości doznać i doświadczyć nawet nie mając tej matczynej miłości. Ja również mam bardzo wiele braków ze strony mojego ojca, bo nie był i nie jest idealnym ojcem. Stałam się obojętna i nawet nie potrafię za nim tęsknić. Pozdrawiam. :-)))