-Czego potrzebujesz?
-Ukryta pod codziennym płaszczem świata.
Myślałaś ,ze uciekniesz?Nie, przede mną uciec się nie da.
Możesz najwyżej spowolnić moje ruchy,ale i tak w końcu Cię dopadnę.
Złapię pazernie długimi ,ciemnymi szponami.
I będę się rozkoszował..
Twoją bezbronnością i miłością do życia,która już nie istnieje.
Tak naprawdę wmawiasz sobie to szczęście,które tak bardzo pragniesz i wiesz o tym dobrze,że już nie istnieję .
Mnie nie oszukasz.
-Czego więc chciała samotność ,skoro i tak po mnie przyszedłeś?
-Samotność mi jedynie pomogła przygotować Cię do snu. Ona jedna przy Tobie była, chyba jej coś zawdzięczasz,prawda?Nie martw się,odpłacisz się jej.
-Dlaczego muszę umrzeć?
-Już dawno umarłaś...
Schwytał ją łapczywie ,chowając pod ciemną peleryną i śmiejąc się beztrosko.Ona już wiedziała ,że nie ma ucieczki.Zgubiona myślami i przerażona wydała z siebie cichy pisk...
Spadła łza... Cisza...
Zamknęła powieki...
Pod głębokim snem znalazła odpowiedz..
Wymęczona własnymi myślami usnęła..