Zamykam swe oczy...ciemność zabiera mnie....
Przenosze sie nieznany świat...wciaż boje sie...
Kim ja jestem? Co jest zemną nie tak?....
Dlaczego płacze? Zalaną mam twarz.....
Ciemność łapie mnie za rękę...Gdzieś prowadzi mnie...
Jestem pełen smutku....
Jestem cieniem własnego serca...
Słysze je ....ciiii
Słysze jak bije...
Słysze jak zwalnia...
Jak płacze....
I jak umiera....
Ciemność łapie je w własne ręce...
Zimnem otula je...
Słysze jakieś kroki dochodzące znikad...
Wyrywają mnie...
Uciekam w ciemności bez drogi...
I słysze wciąż kroki...
Słysze ich głos..
Doganiaja mnie...
Wciąż biegne...Biegne chodz nie ma nieba i nie ma też ziemi...
Biegne po nicości....ahhh
O własny ból potykam sie...
Upadam...
Słucham...Kroki znikneły..
Słucham serca...
Lecz już nie bije...
Gdzie ja jestem...?
Czy to już śmierć...?
Błądze w odchłani w kałuzy łez ...
Nie moge już wrucić...
Żałuje że poddałem sie...
Nie ma powrotu to koniec...
Już wiecej nie spodkamy sie...