Słyszę głosy
Dobiegają zewsząd
Pękające ściany
Słuchają

Mglisty jesienny dzień
Niebo zakryte chmurami
Spadające z drzew liście
Delikatnie niesione
Podmuchami wiatru

W zakamarkach swych domostw
Skryte szczelnie stworzenia
Siedzą i marzą
Wyczekując cieplejszych dni

Cienie, przenikające ulice
Zapatrzone, zamyślone
Myślące, że są same
Szare, smutne, zapomniane
Mamione nadzieją
Zapisują karty
Swego losu

Strzelił mnie Amorek,
W pupencji otworek,
Strzałka przodem wyszła,
I miłością trysła.