Menu
Gildia Pióra na Patronite
littlemess

littlemess

Zawsze przed końcem starego i początkiem nowego roku, historia moich prapradziadków powtarzana była z pokolenia na pokolenie...

Ona obudziła się w pustym domu. Za oknami prószył śnieg. Mała wioska na głębokiej Syberii od trzech miesięcy stała pod grubą warstwą białego puchu. Do domu sąsiada trzeba było wędrować 30 minut. Kalendarz pokazywał 1 dzień stycznia. Obliczyła szybko w myślach, że to już czwarty z kolei 1 dzień stycznia, od kiedy jej ukochany mąż i przyjaciel w jednym zasnął na wieczność. W domu panowała drażniąca uszy cisza. Wciągnęła na stopy wełniane skarpety i podreptała do kuchni dołożyć drewna do pieca. Żar jeszcze się trzymał. W garnuszku na piecu zagrzała mleko i usiadła przy stole, opierając podbródek na nadgarstku. Smutny wzrok utkwiła w zaspie śniegu, leżącej przy płocie podwórza jej domu. Miarowe tykanie zegara odmierzało wypełniony pustką czas. Mleko wystygło, ogień wygasł, a na głowie przybyło kolejnych kilka siwych włosów. Zastygła w swoim smutku i samotności, która od lat była jej jedyną przyjaciółką...

Pukanie do drzwi otrząsnęło ją z zadumy. Poderwała się na równe nogi i odruchowo odgarnęła kosmyk włosów, który przykleił się do jej policzka. "Kogo licho niesie?" - wymamrotała pod nosem, wędrując do drzwi. Nie spodziewała się żadnych gości, rodziny tutaj nie miała, nawet pies uciekł latem w nieznaną stronę i nigdy nie wrócił.

Przekręciła klucz w zamku i uchyliła potężne drewniane drzwi. Uśmiechnięty człowiek w puchowej kurtce wyciągał w jej stronę dłoń i coś jej wręczał.
- Dzień dobry, listonosz, poczta dla Pani - mężczyzna wręczył jej wygiętą tekturkę i poprawiając szalik, ruszył w dalszą drogę.
- Poczta? Jaka poczta? - mruknęła, zamykając za sobą drzwi i zerkając na kartkę, którą otrzymała.
Serce zabiło mocniej, w głowie lekko zaszumiało...

Kochana - pisał - tak mi tu smutno bez Ciebie. Uśmiechu brakuje i dłoni ciepłej Twojej. Żebyś zupę ugotowała, po kuchni się krzątał w zasięgu wzroku mego, jak tak, wiesz, gazetę czytam wieczorem. Tęskno do Ciebie. Ale wracam, już niedługo wracam... Całuję Cię.

W głowie wir, serce łopocze jakby wyfrunąć miało z piersi, tchu brak... Zimne palce otarły gorące łzy. Lawina wspomnień, lekki uśmiech w kąciku warg i ciepło - błogie, słodkie ciepło rozlewające się po całym jej wnętrzu. Nieważne, że ta pocztówka z drugiego końca Rosji szła aż tyle lat, ważne, że dotarła i dała jej to uczucie ciepła i ulgi na Nowy Rok. Uczucie, które zamarzło. A które teraz ta mała karteczka rozmroziła i tchnęła życiem.

Oni już nigdy więcej się nie spotkali... Ale zwyczaj przekazywania sobie noworocznych kart przetrwał do dziś.
To dobry omen naszej rodziny, przypominający co w życiu jest ważne: druga osoba, pamięć, serdeczność i zwyczajne ludzkie ciepło.

27 843 wyświetlenia
243 teksty
3 obserwujących
  • 17 December 2020, 21:39

    Mimo wszystko dobrze, że to... nie nasza Poczta. ;)
    Ładne. :))