Menu
Gildia Pióra na Patronite

Apostrof26

Wigilia w naszej rodzinie przypomina nieco staropolski zajazd szlachecki. Jest to jak co roku doskonała okazja do tego aby wszcząć awanturę, nieważne o co, ważne żeby tradycji stało się zadość.

Ostatnim razem wcale nie było inaczej. Mama z babcią i ciotką gorączkowo krzątały się w kuchni. Wrzawa nie z tej ziemi. Pogubiły się w rachunkach. Przygotowanych potraw było więcej niż dwanaście. Wujek i tata jak zwykle zaczęli rozmowę od polityki. Grząski temat. Obydwoje zawsze chcieli mieć rację. Dziwne, że jeszcze nigdy nie rzucali w siebie talerzami. Moim młodszym kuzynom też się udzielił świąteczny nastrój. Ich spór o to czy święty Mikołaj istnieje, tym razem, prawie przerodził się w regularną bijatykę.
Próbowałem porozmawiać z dziadkiem, ale on wolał narzekać. Mówił jakby sam do siebie, że kiedyś było inaczej i bez porównania lepiej.
- Dawniej wnusiu śnieg chociaż padał, kolędnicy odwiedzali każdy dom, nikt nie oczekiwał drogich prezentów, a teraz to ani zimy ani śpiewów, dziwne czasy.
Pies siedzący dotąd na moich kolanach, teraz nagle zerwał się i zaskowyczał jakby na znak protestu. Odpowiedziałem dziadkowi:
- Masz rację dziadku, dziwne czasy. Nawet zwierzęta nie mówią już ludzkim głosem w Wigilię. Myślę, że mówią bardziej ludzkim głosem niż sami ludzie.

136 wyświetleń
1 tekst
0 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!