Menu
Gildia Pióra na Patronite
kinQ

kinQ

Święta coraz bliżej, więc myślę czas najwyższy na małą historyjkę.

Dawno, dawno temu, w czasach kiedy to każdy był milionerem, ludzie jeszcze jeździli pociągami, a śnieg zaczynał padać w listopadzie, szóstego grudnia, w Mikołajki jeden pociąg miał bardzo specjalnego pasażera. Dzieci zbierały sie na stacjach i dworcach w oczekiwaniu na przyjazd legendarnego dobrodusznego grubasa w czerwonym kubraczku. Stały i czekały na mroźnym peronie słuchając kolejnych komunikatów o opóźnieniu.
W końcu, po godzinach czekania Mikołaj przyjechał, drzwi się otworzyły i dzieci podbiegły, by odebrać swoją paczkę łakoci, która należała im się za cały rok dobrego sprawowania. O wiele za szybko konduktor dał sygnał do odjazdu. Drzwi zamkneły się i pociąg odjechał, zostawiając połowę zmarzniętych przedszkolaków z pustymi rękami.
Jeden chłopczyk sfrustrowany niesprawiedliwościa całej sytuacji popłakał sie łzami bezsilności. Kiedy siostra zaoferowala mu część własnych łakoci, odmowił unosząc się swoją sześcioletnią dumą. "Ja chce moje własne cukierki" mogł powiedzieć. Czuł się oszukany, tak jak kiedy chciał otworzyć gosciom drzwi, a nie pozwolono mu, jak każdym razem, kiedy chciał się bawić a nie mógł, kiedy chciał coś i tego nie dostał.
Tym razem jednak dostał po głowie i wziął co było zaoferowane. I po czasie podziekowal i przeprosił.

KONIEC (początek?)

Wszelkie rozbieżności z prawdziwymi zdarzeniami i osobami nie są jak najbardziej nie przypadkowe.

6147 wyświetleń
97 tekstów
4 obserwujących
  • kinQ

    18 November 2015, 23:20

    Dziękuję za nader wyczerpującą i precyzyjną recenzję Januszu. To jest moje pierwsze podejście do tematu opowiadania od paru ładnych lat, także "średniość" to komplement.
    Chciałbym tudzież zwrócić Twoją uwagę na fakt, że ten tekst został zamieszczony jako anegdota, przez co wolność twórcza ograniczona dla mnie została do dwóch ostatnich zdań, gdzie owo dostanie po głowie miało miejsce o wiele później i miało wymiar metaforyczny. Jak każde takie czułe uderzenie płynące z dobrych intencji wywołało uśmiech i przypływ akceptacji i troski.
    Może jest to to banalne i średnie, ale jest też prawdziwe i szczere.
    Jeszcze raz dziękuję za wyczerpującą opinię, która zmusiła mnie do podjęcia obrony tego tekstu.
    Cheers