Z moich obserwacji wynika, ze wiele kobiet to pindusie, którym się zdaje, że żyją po to, aby stroszyć piórka i błyszczeć nimi plus nakładaną szpachlą i tynkiem. Takie owoż stworzenie przydyrduje do pracy i nawet jemu się nie chcę w klawiaturę stukać, no bo może sobie te sztuczne pazurska połamać, a pazurzyscza są za multum kasy wypindrzone, a potem taka pindyrella powiada, ze ją na wczasy nie stać. Takie cuś to w domu nie posprząta, łobiodu nie ugotui, no bo te pazury by się połamały, no i w ogóle łuna przecie stworzuno by błyszczyć i czekać na kśynća z bajki i kuniecznie na biołym kuńu. Facetowi tyż koło pióra taka nie zrobi , bo pazurzyska , bo tynk i szpachla stracą przyczepność do dermy, a końec taki, że gońone są z domu takie strzygi i szukać muszą następnego frajera. Pindrzyzm to bardzo powszechna przypadłość współczesnej kobiety i idzie w parze z wyjałowieniem umysłowym.
he he ~yestem też widziałem faceta z pazurami ale niestety nie był ,,przypadkiem,, :) Mirkowi raczej chodzi o mnogość a nie przypadki /ma rację, niestety/ :P
Oj tak. Taka to nie pomoże w obejściu, kroof nie wydoi, no bo pazury, ziemniaków nie ukopie, obornika nie rozrzuci, nawet przy spawaniu nie pomoże, nie wspomnę już o tak prozaicznych zajęciach, jak remont silnika w Polonezie, czy wnoszenie pralki na dziesiąte piętro, masakra. :D Zacni mężowie twierdzą, że kobietę można wychować, ale to wymaga dużo pracy, mocarnej wątroby i ogromu cierpliwości... czasami tylko trzeba uważać na... niebieskie. ;) Mirku, "pindrzyzm" dopada także niektórych mężczyzn, znam takie przypadki. :D Pozdrawiam. :)