NOTKA W BLOKU NA BOKU 17
Nikt już nie szanuje dziś cnoty. Tracą ją byle jak, z byle kim i w byle jakich okolicznościach i krajobrazach. Żadna już dzisiaj nie wyplata wianków z mleczy czy stokrotek i żadnej już nie chcę iść z tym wiankiem nad rzekę w noc świętojańską, i rzucić ten wianek jako wiecznego szczęścia przystanek. Żadnej już tam nie przyjdzie do głowy modlitwa do Świętego Jana, żeby cnota nie została byle jak postradana, ale żeby to był Amor chędogi i żeby ich drogie po dni kres wspólnych i pięknych, i mądrych. Tracą zagubione, tracą byle jak, z byle kim i którejś nie przyjdzie ochota, żeby chociaż, to była Sobótka u stóp świętej Ślęży lub czakram na dziedzińcu zamku wawelskiego, tylko byle ja, z byle kim, byle kiedy. Żeby chociaż jedna z drugą zaczekała do onego przesilenia, to nie - ona nawet na wiek prokuratorski nie czeka i byle się nachapać byle czym, byle jak, z byle kim, byle gdzie i w byle jaki czas. Stoi chłopak całą noc nad rzeką i już ranek, i nie doczekał się na wianek. Odszedł po raz trzydziesty siódmy w pełnie księżyca...nie w starokawalerstwo.
Autor