Kiedyś na podwórku mój kolega powiedział do mnie : - Śmierdzisz papierosami. - Wiem. - odpowiedziałam sucho. - Palisz ? - spytał zaskoczony. - Nie. - kolejna moja nietowarzyska odpowiedź. - Mówiłaś mi kiedyś, że w przyszłości nie zapalisz nawet jednego papierosa. Że będziesz mieć cudowną pracę i męża. W domu będzie trójka dzieci : dwójka adoptowanych i jedno twoje. Będziesz mieć osiągi sportowe. Będziesz się dobrze uczyć. I co teraz ? - spojrzał na mnie jakby chciał równie wyczerpującą odpowiedź. - Teraz ? Teraz będę się świetnie uczyć i trenować. Później tak samo doliczając studia. Na koniec wyprowadzę się od rodziców. Zapomnę o nich i nigdy do nich nie wrócę. Jakby nie istnięli. Żadnego kontaktu z rodziną za zniszczenie mi życia. - spojrzałam na niego. Zbierało mu się na płacz. - A ty ? - Ja też śmierdzę papierosami do tego piwem, albo wódką. Ty masz lepiej, bo jesteś ambitna, ale ja skończę jak moi rodzice. - po jego policzkach płynęły łzy. - Nie mów tak. Nigdy nie będziesz jak oni. - sama już płakałam.