Dwoje najlepszych kumpli- przyjaźń od piaskownicy, oboje samotni. Mimo odległości, która powstała przyjaźń nadal była taka sama- silna. Pewnego dnia jedno z nich milknie. Drugie przypomniało o swoim istnieniu raz, drugi, trzeci- cisza... Potem dało sobie spokój! Mija pewien czas... od wspólnych znajomych dowiaduje się, że ten przyjaciel poznał kogoś. Przyjaciel czekał wiele miesięcy na jakiś znak... - nie doczekał się, po tylu latach przyjacielowi zabrało odwagi by powiedzieć o tym drugiemu... Wolał odsunąć od siebie przyjaciela, tak jakby był gorszy, bo jest sam... Przyjaciel czekał... I pewnego dnia dostał sms: Jestem szczęśliwy, nie mam teraz czasu na przyjaźń... Czy to na pewno była przyjaźń?
Przeżyłam to samo... gdy moja "przyjaciółka" miała partnera nie byłam jej potrzebna lecz gdy coś było nie tak to wiedziała sie do kogo zwrócić. Wiem co czujesz...
Grzegorz myślę, że to km i to, że każdy wieczór był spędzany zazwyczaj na internetowych rozmowach, a jak się w jego życiu pojawił ktoś inny i "zagraniczna" samotność przestała istnieć, przyjaźń poszła w odstawkę...