Jestem dla Ciebie jak ulubiona czekolada. Smakuje Ci, konsumujesz, ale z czasem przecież jej smak się znudzi. Spróbujesz innej, nie smakuje tak samo, tamta czekolada była lepsza, ale wycofano ją ze sklepów… Możesz się nią podzielić, jeśli chcesz, tabliczkę można zjeść na pół. Czekolada jest przecież tylko martwym bytem, ona nie czuje, a może po prostu nie chce czuć. Nie jestem czekoladą, nigdy nie byłam. Jestem jej alter ego, wewnętrznym egoizmem, zawiścią, zazdrością, zemstą, karą… zbrodnią? Czekolada jest znacznie milsza, słodsza… jest smaczna, może mniej odrażająca, ale przede wszystkim – czekolada nie czuje, przecież jest martwym bytem. Oni sięgają po czekoladę, nie po alter ego, jego nikt nie chce, ale jeśli ktoś wyciągnie rękę po czekoladę zawinięta w srebrzyste alter ego, jeżeli będzie chciał zabrać całość – PÓJDĘ! To zupełnie tak samo jak z umową na telefon czy Internet. Kupujesz cały pakiet, albo nie podpiszą z Toba umowy. Alter ego podpisało pakt. Chłodnego piątkowego popołudnia, 16 stycznia. Podpisało pakt z diabłem, tusz spłynął na pergamin malując podpis. Podpisałam pakt z diabłem, złożyłam przysięgę. Przysięgałam, że nigdy nic nie poczuję, już nigdy. Przysięgałam pod karą pozbawienia mnie duszy, świadomości i resztek serca. Celebrując moment przysięgi spijałam szkarłat ze swoich żył, a plama, którą tworzyła krew zdała się zapieczętować umowę.