...oraz mieć odwagę, by się do tego przyznać nie chodziło mi o powtarzanie, a uczenie się na błędach a błędy są nieuniknione, bo to właśnie one uczą
tak jak napisałaś amel, umawiać się można bardzo różnie, ale z tego wynikałoby, że zdrada jest tylko kwestią umowną wg mnie nie zawsze jest i właśnie o takim 'niewymiernym wymiarze' zdrady pisałam
@.m myślę, że wierność komuś nie musi być jednoznaczna ze zdradą siebie to chyba właśnie cecha relacji opartej na miłości
czytając Wasze komentarze pomyślałam sobie, że ze zdradą jest podobnie jak z błędem tą 'właściwą' zdradą nie jest sama zdrada, ale trwanie w niej tak jak prawdziwym błędem nie jest błąd, a powtarzanie go
człowiek zmienia się, uczy, poznaje siebie... określa swoją tożsamość i swoje granice żeby dojrzeć do wierności, musi wielokrotnie zdradzić siebie i innych... oraz mieć odwagę, by się do tego przyznać
...w innym wypadku, będzie wiecznie zdradzał siebie bo nigdy nie dowie się, kim naprawdę jest
pozdrawiam i przy okazji - wszystkiego dobrego w Nowym Roku :)
zdrada to wierność drugiemu człowiekowi... Wydaje mi się, że dwulicowość, a zdrada to dwie różne rzeczy... Powyżej wydaje mi się bardzo trafna definicja zdrady...
a ja im dłużej o tym myślę, tym mniej wiem ale znam jedno uczucie... wierności sobie i wiem, że wtedy nikogo nie zdradzam bo nikomu ani niczemu nie sprzedaję własnej duszy za żadną cenę...
być może .m piszesz o wierności choć mi to bardziej 'pachnie' fałszywą lojalnością lub ślepym oddaniem