Czyli można by przypuszczać, że listki są jednak magiczne, wiedziały gdzie i kiedy powinny się pojawić. One są jakby nagrodą pocieszenia, za te źle wybrane ścieżki... Oby były dobrą ostoją.
A może właśnie listki tworzą jedyne dla nas miejsce w sytuacji w której nie możemy wrócić tam skąd się odeszło...miejsce w którym można zastanowić się...co dalej ze sobą robić...
Podoba mi się realny tragizm w tych słowach. Przykre, ale prawdziwe. Zauważam, że większość wypowiedzi na tym "kanale" trafia do odbiorców. Magicznie nakręcona Pana głowa.
Piekna i niebezpieczna rzecz wyruszyc gdzie oczy niosą, bezpieczniejsza jest droga gdzie oczy nas nigdy nie zaniosą, czyli w głąb siebie, swoich myśli i idei. Nawet nie trzeba wracać.