W sumie nie wiem od czego zacząć, z dnia na dzień jest coraz gorzej, myśli samobójcze się nasilają, boję się. Wiecznie wszystko psuję na własne życznie, tak bardzo siebie nienawidzę coraz bardziej...
Dlaczego w końcu nie mogę się zebrać na odwagę i to zrobić? kiedy się już zbiorę w mojej głowie pojawia się myśl, że stanę się egoista w ten sposób, przecież moja matka by nie przeżyła straty jedynego syna z którym miała wieczne problemy, ale go kocha. Dlaczego tak trudno pożegnać mi się z tym życiem? przecież tam by nie było tyle bólu, byłbym przy dziadku, którego kocham najmocniej na świecie. W moim życiu jest jeszcze jedna kobieta, którą pokochałem, może za szybko, ale nie wiem kiedy to przyszło, zepsułem wszystko między nami, dlaczego nie umiem jej pokazać tej miłości? tylko wiecznie uciekam przed tym i chce umrzeć? przepraszam. Nie potrafię być twardy, każego dnia zakładam maskę wesołego mężczyzny, który wydaję się na pierwszy rzut oka, że ma cudowne życie, ale nikt nie wie co siedzi w jego głowie i sercu...
To w którym związku nie ma zazdrości i gniewu? Miłość stała się komercyjnym ścierwem, promowana na łatwą dla każdego, albo co gorzej, dostępną do kupienia w każdym sklepie.