WSKRZESZENIE OWADA
Rzęsami zamiecione pod dywan niepamięci
ostatnie okruchy snu
pod uniesionymi żaluzjami powiek
strzępy mroku błądzą
w labiryncie siatkówki szukając
powrotu w nieobecność
na trotuarze zwojów mózgu
tłumnie spieszące się donikąd neurony
zadeptują, jak niedopałek papierosa
resztki sennego marzenia prąc mocniej i mocniej
w bez sen bezsensu
oczywistość natarczywą obecnością wszystkiego
stawia kropkę pod wykrzyknikiem istnienia
ostry odłamek transcendencji wbija się głęboko
w bose stopy zmysłów
nóż światła ostatecznie rozcina zasłonę mroku
ciepłem dotyku reanimując zdrętwiałą po nocy muchę
która coraz żwawiej porusza skrzydełkami możliwości
przyklejona lepem światła
brzęczenie owada przerywa nekrolog martwej ciszy
spacją kolejnego przebudzenia
przybity jawą niczym znaczek do pustej koperty
stemplem kolejnego dnia
znów będę szukał własnego adresu
bezsilnie próbując odlepić się od świata.