... acha, tak rozumiana "bezinteresowność" ma na celu dwa efekty... owszem, jednym jest to by nie bać się upomnieć o swoje gdy taka potrzeba zaistnieje... lecz jest i drugi, ważniejszy... to uświadomienie ludziom, że kiedyś ( może ) przyjdzie czas w którym będą zobowiązani do zapłaty za pomoc jaka uzyskali... nie koniecznie temu kto tej pomocy udzielił... że pomoc innym jest korzystna już sama w sobie...
... oczywiście że nie przeszkadza... bo "bezinteresowność" to zepchnięcie rozmyślań o swych korzyściach do podświadomości... tak daleko, że samemu się zdaje, iż takich powodów Naszego działania nie ma... dobrze wychowany człowiek nie pomyśli o własnych korzyściach w przypadku np. kraksy samochodowej... pobiegnie ratować innych "bezinteresownie"... choć tak na prawdę ma tych korzyści dużo, i z moralnego powodu ( dobry uczynek ), i z prawnego ( nieudzielenie pomocy może być karalne ) i z innych ( ktoś się może odwdzięczyć materialnie czy inaczej )... i własnie takie nie myślenie o własnych korzyściach, lecz patrzenie wpierw przez pryzmat dobra innych, rozumiem jako "stawanie na końcu kolejki do zysków"... jako bezinteresowność i brak egoizmu... a Nasze korzyści?... może kiedyś przyjdzie czas gdy je odniesiemy, choć czasem trzeba się o nie przypomnieć (np. wzajemność i wdzięczność ), lecz to już "inna bajka"...
Nie raz mi się zdarzyło (no właśnie to dobre słowo bo taki czyn to jest ZDARZENIE ! ) że robiłem coś tylko dlatego, żeby komuś pomóc np. rozmawiając z kimś kot miał problemy i był załamany itp. Często i ja podobnej pomocy doświadczałem.
I można by powiedzieć, że zrobiłem to po to by poczuć się lepiej (choć mogę powiedzieć, że gdy stawałem się bezradny lepiej to się nie czułem) albo że robiłem to z wewnętrznego obowiązku (ale jaki ma obowiązek pomóc komuś kto ma zwykłe codzienne problemy [aczkolwiek wielu ludzi i z nimi nie może sobie dać rady]?) ale czy to nie jest przynajmniej stawanie przy lub nawet na granicy bezinteresowności?
Jak wcześniej napisałem absolutnie bezinteresownego aktu wśród ludzi to może i faktycznie niema... ale możemy być blisko.
Co do twojego rozwiązania to się z nim zgodzę i powiem więcej - chyba nawet jedno drugiego nie wyklucza?
... mam wątpliwości... nie ze względu na przesłanie myśli, lecz ze względu na całkowicie błędne postrzeganie "bezinteresowności" przez większość ludzi...
Bezinteresowność istnieje, wystarczy tylko chcieć komuś pomóc bezinteresownie niczego w zamian nie oczekując. Coś co dla nas jest drobiazgiem, dla tej drugiej osoby może mieć gigantyczne znaczenie.