Tak, jedyne pocieszenie w tym, że z depresji można zazwyczaj wyjść, przynajmniej na jakiś czas... Może to właśnie jest wtedy jedyne możliwe "zmartwychwstanie"?
Dlatego śpieszmy się kochać siebie, nim wszystko stanie się obojętne...

Właśnie tym jest prawdziwa depresja. Wszystko jest nam obojętne bo nic nie ma sensu. Masło jest maślane, a woda mokra.

No tak, depresja to w pewnym sensie "śmierć za życia". Ale myślę, że póki nas boli, to wciąż "żyjemy"... "Umieramy", gdy wszystko staje się nam obojętne...

Mówię o "śmierci" kiedy to ciało żyje ale psychika nie. I nie chodzi o medyczną definicje. Mam na myśli coś ala depresja.

Wedle życzeń:
http://www.cytaty.info/mysl/spieszmysiekochacludzi7/1

Irracjo - znów przyznać Ci muszę rację.
Pozdrawiam serdecznie.
:)

Eyes Droga, zgadzam się z Michałem ;)

Filipie - skąd wiesz, że można?
Pytanie co rozumiemy pod śmiercią "duchową", pytanie czym w ogóle jest dusza, pytanie czy dusza może zmartwychwstać... Zbyt wiele pytań.
Może lepiej po prostu nie umierać duchowo ;]]

A tak do zmartwychwstania...
Umierając duchowo rzeczywiście można zmartwychwstać.

Dziękuję Wam...
:-)

~Innusia
To prawda, czas nie zawsze jest naszym sprzymierzeńcem, bywa, że umieramy powoli, często nawet będąc w pełni tego świadomi...

Kasiu - odchodzą, a nam trzeba żyć dalej z tą miłością, która bardziej ciąży niż uskrzydla, której nie da się tak po prostu "pochować"...

Dobrej, spokojnej nocki życzę Wam wszystkim i każdemu z osobna :)

piękne ... i całkowicie prawdziwe słowa

... to - "do innych" - bardziej boli i częściej się zdarza...