Mirku, cieszę się, że ktoś ten tekst do końca odczytał :) był przyjmowany jednoznacznie, a w końcówce przybrał lekkie zabarwienie erotyczne :) a ja tak się starałam o tych wszystkich "woźnicach" różnych szczebli napisać i o nas, biednych koniach...Dziękuję Ci , miłego :)
jak kiedyś za małolata, z kumplami wracaliśmy do domu w nocy, kierowca był zawsze najtrzeźwiejszy :)
padało hasło że w następny weekend pojedziemy dorożką jak psy zatrzymają, powiemy że najważniejsze że koń trzeźwy, on prowadzi, niech z nim gadają :) czy jakoś tak śmialiśmy się wtedy, ehhh