-Opowiedz mi coś o sobie... -Mam na imię Miłość, moją matką jest Pomyłka, ojcem Przypadek. Urodziłam się w sercu i tam obecnie mieszkam, razem z siostrą Nadzieją. Codzienne kłótnie z kuzynką Nienawiścią sprawiają, że tracę wiarę w siebie, ale dzięki niej staję się też silniejsza. Mimo to boję się, że kiedyś to ona wygra, ma przeciez ze sobą Zazdrość, Ból, Kłamstwo, Zdradę, Cierpienie... A ja? Szczęście czasem wpadnie do mnie przez okno, kiedy wczyscy już śpią. Zaufanie strasznie choruje, Czułość i Optymizm wyjechali na wakacje, nie planują powrotu... Rozum uważa, że to co robię jest irracjonalne, jest całkowitym przeciwieństwem mnie. Tak więc zostałam sama... Tylko ludzie czasem O mnie dbają, pielęgnują. Naprawdę się starają.
Nienawidzę personifikacji uczuć. Po części dlatego, że to schematyczne i nic-nowego-nie-wnoszące (nie patrząc nawet ogólnie, tylko w kwestii tych małych, uroczych smaczków, które w ciągu dłuższej refleksji po prostu powinny się pojawić), a po części dlatego, że to mi trochę podchodzi pod P. Coehla. Ale na minusa również nie zasługuje.
Świetne,świetne i jeszcze raz świetne. Kiedyś napisałam coś podobnego,tylko,że to był wiersz.Szkoda,że nie napisałaś nic o Samotności ale to szczegół :)