No cóż, ktoś musi czasem prawdę wygarnąć :) Oddanie jest czasem po prostu nieopłacalne, w sensie nie tylko materialnym, a emocjonalnym. To tak jak dać komuś coś, czego w cale nie potrzebuje, i nie chce.
Lapie się na tym własnie, że serce mam zawsze , jak to mówią "Na dłoni" i często sie odkrywam, ale po to jestes TY żeby mi o tym przypomnieć, bym nie był naiwny! Dziekuję!
Zgadzam się. Nawet wtedy, kiedy jest się typem "dawcy". W przeciwnym wypadku zaburzymy pewien porządek. Ekwiwalentność ma sens. Nie należy jej mylić z wyrachowaniem... :-)
Dokładnie,zgadzam się z Tobą. Monte,tak jak napisałaś nie każdy potrafi dawać...i myślę,że nie należy nikogo z góry osądzać,gdy nie wiemy do końca jaka jest przyczyna owego nieoddania.
Nigdy,a jednak wciąż oddajemy. Może nie zawsze to oddanie tej drugiej osoby tak łatwo dostrzec? Wbrew pozorom z każdej 'znajomości' coś wynosimy,nie twierdzę, że zawsze są to pozytywne odczucia,ale zawsze coś pozostaje,mimo wszystko. Nie da się zaprogramować serca i kazać mu być obojętnym i nieoddanym.