Nie będę się spierać, to dość delikatne tematy. Mogłabym podać przykład, ale przez szacunek dla nienarodzonego życia - nie będę. Ale nikt nie może być pewien siebie do końca. Czasem nie od nas zależą pewne decyzje i trzeba wybrać lepsze zło, nawet jeżeli przeczy to naszemu "nigdy", co zakorzeniło się na sumieniu. Kwestia zdrady, no cóż, tego chyba nikt nie wie na pewno. nawet anioły nie są od tego wolne Czasem życie lubi dać lekcję pokory nadmiernej pewności siebie... Ale to chyba nie o takie "nigdy" chodziło w myśli:) Również pozdrawiam.
Mówiąc, że nigdy tak czy inaczej bym nie postąpiła, zaprzeczam sensowi przeżywania i nabierania doświadczenia. Nie mam pojęcia jak bym postąpiła w danej sytuacji. W tym wypadku każda niesprawdzona możliwość jest prawdopodobna. To się tyczy stwierdzeń typu nigdy nie zdradzę..., nigdy nie zrobię... itp.
Natomiast: nigdy mi się to nie uda, nigdy nie spełnią się moje marzenia itp., to już czyste zaniżanie wartości samego siebie. W umyśle tkwi potęga podświadomości. Trzeba ją nauczyć nie wierzyć w zaprzeczenia. Zaprzeczając - z góry skazujemy coś na niepowodzenie. Na pewno słówka "nie" i "nigdy" skutecznie zabijają wiarę w siebie.:)
... Nigdy nie zdradzę męża... czy to oznacza, że nie wierzysz byś posiadała też "ciemną stronę", Doroto?... nie wierzysz byś była zdolna postąpić źle?... nawet anioły nie są od tego wolne, czego przykładem jest, choćby "szatan"...
... a na myśl spójrz z drugiej strony... w końcu wiara w jedna rzecz, jest niewiarą w inną rzecz...
... z tym "tsy", Ewo jest jak z góralskim "hakiem"... niby z wyglądu nie wiele, tylko że materiał jest bardzo rozciągliwy... bardziej niż "gumowy urlop"...