"pieprze nieprzytomnie idę tak skromnie ale wielkopomnie ciężko ciągnąć po nierównym gruncie wózek tak słodkich wspomnień... zostawiam je więc na czas remontu (...) idę więc biegnę nawet kiedy śpię bywa lepiej niż w niebie bywa jak we mgle"
Zanocować raz czy drugi w polu lub pod drzewem, to nie głupi pomysł:) Gorzej, jak na dłuższą metę musimy tak żyć - wtedy robi się z tego włóczęgostwo. Za mało by żyć, za dużo by umrzeć...
Długiego włóczęgostwa, albo wręcz WIECZNEGO włóczęgostwa. Wieczny Pielgrzym...
Często gdy burzymy, nie ma mowy o żadnej wizji. A dlaczego? Bo burzymy z przymusu, nie chęci. Dlatego warto "użyć" innego człowieka jako "elementu dokształcającego". Taka konsultacja na placu budowy dot. przyszłej konstrukcji. "trzeba mieć wizję" - ale czasem nie ma pomysłu z kąt ją wytrzasnąć. Nie sztuką jest wykonać bezmyślne ctrl+V. Z drugiej strony tylko na własnych planach można zbudować konstrukcję nie zdatna później do zamieszkania.
Przypomina mi się tak myśl z cytatów - coś w ten deseń: Jak może skoczyć podróż statek, który nie ma swojego portu?
Ciężko być kloszardem i nie popaść w jakąś w jakąś "przesadę", bo potrzebne jest coś silnego by przetrwać. Więc jest ryzyko uzależnienia od tego, np kloszard może być alkoholikiem.
Ale jeśli przez brak prezerwatywy zrobisz którejś dziecko, to jak jej potem spojrzeć w oczy. Czy brać nogi za pas? :)
Jak powiadają: jest ryzyko jest zabawa, ale spytaj martwego wojaka, co on (po fakcie) na to. W sumie jedyne sensowne pytanie jakie mu możesz zadać, to czy było warto. Bo co do reszty - skoro zginą, no to jest martwy.