Drogi Arturze moja wiara sprowadza się do czynienia dobra i piękna z poszanowaniem godności i światopoglądu innych... Czyjaś prawda owszem może być jakimś sposobem na życie, lżejsze życie ale czy zaspokoi pragnienie duszy ?...mojej nie... Serdecznie wszystkim dziękuję za zatrzymanie się...:)
Mnóstwo refleksji pojawiło się w mojej głowie po przeczytaniu tego aforyzmu. Po pierwsze, temat swojej wiary. Ilu z nas jest obłąkanych? Nie możemy ufać innym, a przede wszystkim nie możemy ufać sobie. Czy taka wiara nas podbuduje? A może zniszczy? Nigdy nie ma się pewności, także wybranie własnej wiary może się skończyć nawet samobójstwem. Tylko trzeźwy umysł, otwarty lecz strzeżony może pozwolić nam na manewr w granicach indywidualności. Jeśli chodzi o drugą część aforyzmu, bogatym w czyjejś prawdzie... wiele prawd zostało już przedstawionych, "bogatymi" w meritum możemy nazwać także dla przykładu matematyków, czy fizyków. Są bogatymi w czyjejś prawdzie, która nie wykracza poza umysł. Bo jeśli mówilibyśmy o sprawach typowo duchowych, to punkt odniesienia może być niestabilnym fundamentem, bo wciąż na ten temat niewiele wiemy. Pozostaje nam wierzyć... ale czy skromnie dla siebie? I właśnie to pytanie w mojej głowie zostaje wciąż. Mętlik, wyczuwam insomnię.