... echhh, Daniel, i nie tylko... myśl nie odnosi się do "łowcy" przed którym się ucieka, lub broni... lecz do "łowcy" który jako sojusznik ucieczki, łatwą zdobycz mieć może... i często ma...
a nie robić z niego "broń ofensywną" w stosunku do drugiej strony...
Samo sedno. To najgorsze co można zrobić dziecku. Ale faktycznie uciekamy od tematu:) Tak na marginesie, dzisiaj stwierdził, że ma ważniejszą "robotę"...
... nie chodziło mi o owego tatusia, to temat rzeka i chyba całkiem inny... natomiast resztą trafiłaś w sens mojej opinii... fakt, dziecko pod tym względem jest bardzo egoistyczne i chciałoby mieć obu rodziców razem, obok siebie... i dla niego można iść na kompromisy, jednak do http://www.cytaty.info/mysl/ogloszeniadrobnezamienie/1">czasu... gdy któreś z rodziców zaczyna być nieszczęśliwe, to lepiej się rozejść, właśnie dla dobra dziecka, by nie czuła się winne... a dziecko często, nie rozumiejąc waśni rodziców, czuje się winne takiej sytuacji... a i po rozwodzie, rodzice powinni zauważać, że spotykają się by dać szczęście dziecku, by w nim uczestniczyć... a nie robić z niego "broń ofensywną" w stosunku do drugiej strony...
A właśnie. o ile jest przy nim... Na swoim przykładzie: Tatuś zabiera dziecko na kilka godzin co dwa tygodnie w niedzielę. Choć dobrze wie, że zawsze może je wziąć nawet na kilka dni, jeżeli tylko będzie chciał, nie korzysta z tej możliwości. To jasne że szczęśliwa rodzina byłaby najlepsza i w niej dziecko najszczęśliwsze. Tylko czasem tak się po prostu nie da. Można by się poświęcić, ale to zaprowadzi tylko do frustracji. To błędne koło, które rzecz jasna kręci się w obie strony. Znam kobiety, właściwie młode dziewczyny, co niszczą swoich byłych mężów, odbierają im dzieci, nie pozwalają na kontakt, a wszystko z czystej złośliwości. Do tej pory to ci mężczyźni niemalże samotnie wychowywali dzieci. To zwyczajny cios w piętę achillesową mężczyzny...
... dziecko jest zawsze szczęśliwe przy szczęśliwej matce...
... w odniesieniu do przykłady z myśli, to tak... w życiu to jednak gdy ma szczęśliwą rodzinę, a to szczęśliwego ojca też wymaga... o ile jest przy nim...
Do głębokich przemyśleń skłoniła mnie ta myśl... Łatwo się zgubić, gdy ucieka się rozpaczliwie szukając schronienia. Wyrywając się ze złotej klatki można wpaść w sidła. Obym potrafiła je ominąć. Odnosząc się do kobiety i toku jej myślenia, że "dla dobra dzieci" lepiej tkwić w toksycznym związku niż zostać samą, mogę na podstawie doświadczeń z kilku ostatnich lat śmiało stwierdzić, że jest to błędne myślenie. Jak ktoś wcześniej słusznie zauważył, dziecko jest zawsze szczęśliwe przy szczęśliwej matce. Natomiast obawy, że sama sobie nie poradzi, wydają się ogromne, dopóki są tylko obawami. Później już nie jest tak źle. Chociaż i dobrze często też nie. Ale samotność, rozpaczliwe pragnienie bliskości i chęć zaspokojenia rozchwianej potrzeby bezpieczeństwa, trochę też niewiara w siebie, naprawdę czynią z niej łatwy łup...