człowiek sam sobie nie powiedzieć, że jest bezinteresownym. Posłużę się przykładem, który już kiedyś podałem: W zimie idąc odgarnąłem śnieg, żeby mi było lżej wychodzić z domu do sklepu. Robiłem to stricte dla siebie, ale bez mojej wiedzy i świadomości z wyczyszczonej ścieżki skorzystał sąsiad idący do tego samego sklepu. I teraz: - ja myślę sobie: "No. Teraz mam łatwą trasę do sklepu" - Sąsiad: "Jaki ten mój sąsiad dobry, odśnieżył dla wszystkich całą tą drogę"
Dla niego jestem bezinteresowny, bo nie spodziewam się dziękuję, ani zapłaty, ani tego, że będzie mi mówił "dzień dobry". Takie korzyści mogą wyjść, ale nie będę świadomy, że to dla tego, że odgarnąłem śnieg, a raczej pomyślę, że gej, albo że chce mnie oskubać z drobnych :D.
Dyskutowałam jakiś czas temu z psychologiem na temat bezinteresowności, w którą osobiście nie wierzę. Uważam, że nie można jej mierzyć jedynie na poziomie czysto fizycznym, bo korzyści emocjonalne, psychiczne także istnieją. Usłyszałam jedno mądre zdanie: Jeśli z góry zakładamy korzyść nie ma prawa istnieć bezinteresowność.