Dobrze, żeś czujny. Zależy w jakim stopniu... milczysz, ale czuwasz, tu brak ambiwalencji, dopiero, gdy mówisz 'niech 'se' leci, samo przyjdzie'... nic nie poznasz nic nie zdziałasz i się nią wykażesz. Dobra idę, piątek ... ty rymujesz, ja zćpany filozof a big 'd'addy się przekręca. Bywajta i z domu wyjdźta powiedz NIE ambiwalencji dobra bo wstyd na nogach do kiedyś
piątek :) dla mnie nie poświęcisz uwagi - nie poznasz, przelecisz i uznasz, żeś przeżył nie lubię półśrodków, nie znam się na nich, wole na przepaści na skraju na kija końcu, niż w środku, który pusty czaruje, a nic do posiadania daje
ale kojarzy mi się raczej ze ślizganiem, niż przeżywaniem dobre dla fanów morfiny, bo korzystasz ze wszystkiego, co Cie omija i wtedy zaczyna się 'posiadanie niczego'
czyli nie ma niczego, tylko 'coś' tłumisz sprawowaną kontrolą a ambiwalencja to raczej stan mało twórczy, nawet jeśli jest to czynne przyzwolenie na rozwój