Menu
Gildia Pióra na Patronite

Człowiek uwikłany w czasie, umiera chwilą.

17 801 wyświetleń
178 tekstów
95 obserwujących
  • Papillondenuit

    8 April 2011, 17:17

    "umrze nie wiedząc kiedy..."
    wiesz, chyba jest tak, że w pewnym sensie w każdej chwili umieramy i rodzimy się
    to, co w nas istnieje to pewne wzmacniające się tendencje, możliwości i przyczynowo-skutkowe zależności
    ale im więcej skupiania się na tym, co 'było' lub co 'będzie' zamiast na tym, co 'jest' - tym mniej w nas możliwości, a więcej tych dwóch pozostałych aspektów istnienia...

    pozdrawiam
    :)

  • Brill

    8 April 2011, 12:52

    A ja skromnie i humorystycznie dodam, że umrze nawet nie wiedząc kiedy. Pewnie jeszcze na zajutrz chciałby wstać do pracy i szlag go trafi, że on wstał a jego ciało jest takie leniwe.
    Pozdrawiam

  • Papillondenuit

    8 April 2011, 00:24

    dziękuję :)

    ...cierpliwie poczekam
    :)

  • Irracja

    8 April 2011, 00:22

    ... wzajemnie, Marie - spokojnej nocy...

    pewnie jutro się odezwę, jak sen nowe myśli i spostrzeżenia uwolni...

    ;-))

  • Papillondenuit

    8 April 2011, 00:18

    geometryczne wyobrażenia chyba częściej zaciemniają obraz, zamiast go objaśniać...
    ja używam symboliki koła głównie dlatego, że ma ono właśnie jeden punkt początkowy i końcowy, więc intuicyjnie jest mi najbliższe
    natomiast Ty Grzegorzu traktujesz je bardzo dosłownie

    zgadza się, czasoprzestrzeń nie jest płaszczyzną, być może ma nawet więcej wymiarów, niż nam się wydaje

    to, o czym piszesz - sinusoidy, spirale, strumieniowość, cała ta nieprzewidywalność, przypadkowość, chaotyczność - równie dobrze może istnieć w "kole", wielopłaszczyznowo i wielowymiarowo, zresztą niezliczona ilość "światów" może [...]

  • Irracja

    7 April 2011, 23:05

    ... hmmm... dziś jakoś lepiej myślę, Marie... na początek muszę się przyznać do pewnego błędu... otóż nieopatrznie użyłem zwrotu "prosta" zapominając, że kojarzy się to z wizerunkiem geometrycznym... powinienem użyć zwrotu "linia" gdyż chodziło mi o jedną specyficzną właściwość, czyli brak wspólnego punktu... czy to przecięcia, czy też ( chyba najważniejsze w moich rozmyślaniach ) wspólnego punktu początku i końca... koło ma zawsze jeden wspólny punkt w którym się jednocześnie kończy i zaczyna... i dlatego nie pasuje mi ta "liniowość [...]

  • Papillondenuit

    7 April 2011, 15:13

    antymateria i materia anihilują, ale nie zamieniają się nicość, tylko w energię, promieniowanie...
    nie słyszałam o tym, żeby ilość antymaterii rosła, hm.... z tego co wiem, w naszym wszechświecie nieznacznie dominuje materia (dlatego istniejemy) i to się nie zmienia

    wchodzimy tu już w fizyczne niuanse i metafizyczne spekulacje
    ale...

    możliwe, że energia jest bardziej "pierwotną" formą materii
    natomiast możliwe (i wg mnie prawdopodobne) jest też "istnienie" form jeszcze bardziej "prymitywnych" niż energia
    form, mających w sobie jedynie jakiś potencjał zaistnienia [...]

  • Irracja

    7 April 2011, 00:02

    ... z pewnego punktu widzenia to masz rację... tak, z Naszego punktu widzenia, wiedzy i możliwości pojmowania świata - może to wyglądać... lecz to oznacza że cykliczność tworzenia światów i ich niszczenia by powstał następny ma wszelkie cechy "perpetum mobile"... a czy to możliwe ( tak patrząc bardziej globalnie )... przecież istnieje antymateria i ilość materii powoli i stale maleje... tak więc i ta cykliczność kiedyś musiała się zacząć, i kiedyś musi się skończyć... jak pisałem wcześniej, uważam, że wszystko [...]

  • Papillondenuit

    6 April 2011, 23:31

    heh... no właśnie... początek, który nie jest początkiem, koniec, który nie jest końcem... zatem nic się nie kończy i nic nie zaczyna, tylko jedno zmienia się w drugie

    sama cykliczność kojarzy mi się właśnie z kołowością, a nie liniowością... koło kołu nie musi być równe i chyba z dużą dozą prawdopodobieństwa nie jest
    koło jest tu tylko przybliżeniem, ideą, abstrakcją
    dla mnie cykliczność kołowa oznacza jedynie dążność każdego rozpoczętego cyklu do "punktu wyjścia" - owego umownego początku/końca, do którego dotarcie świadczy o zatoczeniu przez cykl "koła"

    natomiast każdy cykl (między innymi w zależności od chwilowych "turbulencji") może wyglądać zupełnie inaczej

    :)

  • Irracja

    6 April 2011, 22:59

    ... wszystko co istnieje ma swój początek i koniec... a koło nie ma tych punktów... podejrzewam skąd to Twoje intuicyjne "przeświadczenie", czy też podejrzenie... początek Naszego świata ( podobno liczony od "Big Bangu" ) nie koniecznie musi być początkiem wszystkiego... może to był jednocześnie koniec innego świata... tak samo i koniec Naszego świata może być początkiem następnego świata... i tak, cykl za cyklem... jednak nie musi być to cykliczność kołowa, tym bardziej, że cykliczność kołowa zakłada raczej dość dokładne powtarzanie scenariusza rozwoju i zagłady... natomiast cykliczność w prostej strumieniowej daje możliwość całkowitej zmiany scenariusza rozwoju... całkowitej zmiany budowy strumienia i jego parametrów...

    ;-)