Bo zło wzięło swój początek w dobru. Wszystko od Niego wyszło, choć nie On był sprawcą zła, to był sprawcą dobra, które zło ostatecznie zrodziło. Jakby pomyśleć, to Belzebub Lucek był Aniołem, dobrym w armii Boga, jednak pod wpływem grzechu pychy, zazdrości i chciwości, gdy chciał się wywyższyć i być ponad, nawet miłością jaką Bóg obdarzył ludzi został strącony z drabiny życia, bo tam gdzie był Bóg było życie, a gdzie Boga nie było, zaczęło się egzystowanie w miernej postaci.
Ale czy zło miałoby się wziąć z dobrobytu? Hmm... niekoniecznie to jest miernikiem zła, w tej kwestii jestem na nie.
Czasem mimo woli a niekiedy następuje "cudowna przemiana" złoczyńcy w kapelana;-)...Wyprowadziłeś tę myśl po mistrzowsku Bogdanie...Aż miło czytać i snuć refleksje. Dobrze że wróciłeś..Pozdrawiam!