Cóż, zawsze wydawało mi się, że najpiękniejsze relację to takie, które zakorzenione są w przyjaźni. To dzieje się nagle, wiesz, pewnego dnia spoglądasz na daną osobę i widzisz coś więcej niż wcześniej. Taka nagła zmiana jak za jednym pstryknięciem. Osoba, która do tej pory była tylko przyjacielem, staje się nagle jedyną, bez której nie możesz sobie kiedykolwiek wyobrazić siebie. A co jeśli zniknie? Kiedy zacznie szukać szczęścia gdzieś indziej, nie doceniając tego co ma tuż obok? Nic. Będziesz żyła dalej. Bez znaczącej cząstki siebie.