Tak naprawdę nigdy człowiek nie wie do końca, gdzie jest to ostateczne dno. Dno, które można sięgać. "Cokolwiek" już nie zadowoli Ciebie. Za daleko to zaszło. Ale pomyśl o człowieku, który właśnie umiera,a pokochał życie. Ile dałby za dzień, miesiąc, rok za cokolwiek ... Pamiętaj, że nie jesteś tu sama. Jest wielu ludzi, dla których jesteś bardzo ważna. Rozumiesz?
A jeśli nie jest w stanie samemu tego uczynić, zawsze znajdzie się ktoś, kto zechce nam pomóc. Tylko pytanie brzmi: czy chcemy pozwolić sobie pomóc? I czy skorzystamy z tej pomocy, traktując to wszystko poważnie. Często jest tak, że szukamy pomocy, odnajdujemy ją w ludziach, którzy wyciągają do nas rękę. Ale nadal postępujemy po swojemu. Wówczas wszyscy się odwracają, bo ich trud poszedł na marne, jak krew w piach.
a co jeśli zagubienie sięga zenitu i dopada skrajna ślepota i to co by się musiało nie jest zupełnie czytelne ani oczywiste ... trzeba to przeczekać? a wtedy w końcu można natrafić na cokolwiek?