Zgadzam się stanowczo... Czasem coś w nas tak bardzo się zakorzenia, że trudno jest nam to odrzucić. Poświęcamy się temu bezgranicznie. I właśnie to "Coś" ciągle nas podtrzymuje, wspiera w dążeniu dalej.
W tej myśli chciałam oddać to, że razem z pierwszym zauroczeniem przychodzi euforia, jakieś nieopisane szczęście. Często mylnie odebrane. Dlatego następnym razem jesteśmy już ostrożniejsi i bardziej uważamy. Lecz mimo to, że znamy smak cierpienia, chcemy więcej - kolejne miłości, kolejne zauroczenia. Porównanie do czekolady wydaje się być odpowiednie, ponieważ miłość często przysparza cierpień, a i tak ciągle po nią sięgamy.