Moim zdaniem tym czego się boimy to w śmierci to nie tego, że nadejdzie tylko tego co zostawiamy, co będzie z tymi których zostawiamy i co będzie po śmierci ,czy nic, czy coś i czy to "coś" to to w co wierzyliśmy.
Tak były takie dla których zrywało sie noce, ale najważniejsze sa te czytane urywkami do, których sie powraca co parę dni czy tygodni, bo jakos jest tak , że do nas docierają: Dla mie tu Mistrz i Małgorzata, Opowieść dla przyjaciela, Wiersze wszystkie Poświatowskiej i Kaczmarski Antologia. Starczy mi. Myślę, że więcej rozpraszało by mnie. Biblia i Ewangelie i wszelkie ezoteryki są tylko naśladownictwem siebie i innych nawiedzonych i juz mnie nie kręcą, bo dobra z nich nie ma i uczciwości.