Nie potrafię samotności spojrzeć w oczy…
Chłodnym dotykiem minionych dni,
osuszam łzę żeglującą po mej twarzy.
Zmęczeniem brnę w zapomnienie,
wypełniając puste wciąż miejsce.
Sztucznymi emocjami rozpalam serce
by żyć zachciało…
I choć ciszę nawadniają myśli,
chce choć na chwilę ocucić nadzieję
- tak we mnie umierającą…
I wciąż się boję, że to nie ona a ja
trwać przy niej będę…