Może i przekazuje...lecz niewielu umie je odczytać - i tak naprawdę to o tym jest ten aforyzm, a nie o tym czy sama biblia jest dobra czy zła, drogi Halfdanie. (poza tematem dodam tylko, że prawdziwa biblia została dawno temu zniszczona przez jakiegoś szalonego króla ;)...a to co obecnie możemy przeczytać to tylko "bajki zebrane", czyli to co wierni pamiętali z oryginału...chodzi oczywiście o stary testament).
Obecnie religia (nie tylko chrześcijaństwo) to zbiorowisko motłochu próbującego uciec od odpowiedzialności (w końcu "Bóg" tak chce, nie im go kwestionować) albo szarlatanów próbujących zdobyć władzę nad tym motłochem. Prawdziwych wiernych można policzyć na palcach przysłowiowej ręki. Oczywiście nikt nie musi się ze mną zgadzać, w końcu jestem niepoprawnym pesymistą ;)
Problem nie polega na tym, że latająca, nieobliczalna parówka ma nas w poważaniu, bo nie zasłużyliśmy na jej sprawiedliwość. Przecież Wielkie Trójkąty nie oceniają stołu. Uwierzmy, albowiem One będą zawsze.
Tak, ja sam podjąłem pewne kroki do swojego szczęścia, wbrew zasadom , które wyznaczyli piewcy Boga Katolickiego, czyli wziąłem cud we własne ręce, ale naprawdę modlitwa, myśl, nastawienie miały w tym wszystki ogromną rolę. Wiara to indywidualna droga człowieka jest, ale na kązdej jest Bóg.